- Miło mi - uśmiechnęłam się - Sabine -
uścisnęłam jej dłoń. Ledwo pamiętałam zdjęcie kręgu, które kiedyś
pokazała nam Clary, ale Jocelyn nie zmieniła się dużo. Były do siebie
podobne.
- Zgaduję, że skoro jesteś ty, jest również Clary i Jace. Wiecie, dlaczego Gard was wezwało? - dopytywała Alec'a. Nie czułam się urażona tym, że zostałam wykluczona z rozmowy. Nawet dobrze.
- A gdzie się zatrzymujecie? - spytała Jocelyn, siadając koło Alec'a.
- U cioci Clary - odpowiedział. Nagle gdzieś za nami rozległ się dzwonek.
- Ech... Muszę już iść. Wpadnijcie do mnie kiedyś wszyscy. Do zobaczenia na Radzie - powiedziała kobieta, odchodząc.
- Jest gdzieś tutaj szkoła? - rozejrzałam się dookoła.
- Tak. Właśnie skończyły się lekcje. Zaraz wybiegnie stamtąd mnóstwo dzieciaków - wskazał jedną z uliczek - zaraz za nimi powinny wyjść starsze klasy a na końcu nauczyciele.
- Coś takiego jak Instytut? - spytałam z uśmiechem, patrząc na gromadkę dzieci wybiegających z uliczki. Tak jak mówił Alec.
- Podobnie. Ale ta szkoła jest tylko dla Nocnych Łowców - podkreślił słowo "tylko".
- Bez sensu - mruknęłam.
- Czemu? - spytał ze zdziwioną miną. Objął mnie lekko ramieniem.
- Przecież w Instytucie uczę się tego samego, co wy. Dlaczego więc tutaj by tak nie mogło być?
- Pominęłaś fakt, że wyrosłaś zioła w sali walk i... - zaczął z uśmiechem.
- Od razu musisz mi to wypominać - zrobiłam naburmuszoną minę - Ale za to ładnie pachniało.
- Tak - zaśmiał się chłopak.
- Alec! Kopę lat - przywitał się jakiś wysoki chłopak. Miał ładną, kształtną twarz. Blond włosy opadały mu koczkami na kark, lekko przysłaniając również czoło. Był ubrany w strój Nocnych Łowców.
- Sam - Alec, uśmiechnął się na jego widok. Wymienili męski uścisk, uśmiechając się do siebie.
- Sabi. To mój przyjaciel Sam. Sam. To moja dziewczyna Sabine.
- Wolę Sabi - uścisnęłam dłoń Sama. Miał pewny, silny uścisk.
- Miło mi słyszeć, że Al znalazł sobie dziewczynę - mrugnął do mnie, uśmiechając się - Co was tu sprowadza?
- Zgaduję, że skoro jesteś ty, jest również Clary i Jace. Wiecie, dlaczego Gard was wezwało? - dopytywała Alec'a. Nie czułam się urażona tym, że zostałam wykluczona z rozmowy. Nawet dobrze.
- A gdzie się zatrzymujecie? - spytała Jocelyn, siadając koło Alec'a.
- U cioci Clary - odpowiedział. Nagle gdzieś za nami rozległ się dzwonek.
- Ech... Muszę już iść. Wpadnijcie do mnie kiedyś wszyscy. Do zobaczenia na Radzie - powiedziała kobieta, odchodząc.
- Jest gdzieś tutaj szkoła? - rozejrzałam się dookoła.
- Tak. Właśnie skończyły się lekcje. Zaraz wybiegnie stamtąd mnóstwo dzieciaków - wskazał jedną z uliczek - zaraz za nimi powinny wyjść starsze klasy a na końcu nauczyciele.
- Coś takiego jak Instytut? - spytałam z uśmiechem, patrząc na gromadkę dzieci wybiegających z uliczki. Tak jak mówił Alec.
- Podobnie. Ale ta szkoła jest tylko dla Nocnych Łowców - podkreślił słowo "tylko".
- Bez sensu - mruknęłam.
- Czemu? - spytał ze zdziwioną miną. Objął mnie lekko ramieniem.
- Przecież w Instytucie uczę się tego samego, co wy. Dlaczego więc tutaj by tak nie mogło być?
- Pominęłaś fakt, że wyrosłaś zioła w sali walk i... - zaczął z uśmiechem.
- Od razu musisz mi to wypominać - zrobiłam naburmuszoną minę - Ale za to ładnie pachniało.
- Tak - zaśmiał się chłopak.
- Alec! Kopę lat - przywitał się jakiś wysoki chłopak. Miał ładną, kształtną twarz. Blond włosy opadały mu koczkami na kark, lekko przysłaniając również czoło. Był ubrany w strój Nocnych Łowców.
- Sam - Alec, uśmiechnął się na jego widok. Wymienili męski uścisk, uśmiechając się do siebie.
- Sabi. To mój przyjaciel Sam. Sam. To moja dziewczyna Sabine.
- Wolę Sabi - uścisnęłam dłoń Sama. Miał pewny, silny uścisk.
- Miło mi słyszeć, że Al znalazł sobie dziewczynę - mrugnął do mnie, uśmiechając się - Co was tu sprowadza?
<Alec?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz