poniedziałek, 30 września 2013

Od Sabine

Po pracy w bibliotece, cała obklejona kurzem, poczłapałam do swojego pokoju z tomikiem opowiadań w ręce. Przebrałam się w swoją ulubioną piżamę w krowy i padłam na łóżko. Przez chwilę czytałam wypożyczoną książkę i zasnęłam. Miałam dziwny sen... A może raczej wspomnienie? Śniłam o moim domu. To był dzień, w którym wszystko się zaczęło. Tego roku lato było wyjątkowo suche. Rozmawiałam razem z moją kumpelą wracając znad jeziora. Zobaczyłyśmy dym. Rzuciłam wszystko na ziemię i pobiegłam w stronę osady w lesie. A raczej jej resztek. Wszystko spłonęło. Bez wyjątku. Wbiegłam w sam środek płomieni liżących powoli mój dom. Nadal czułam gorąco ognia na mojej twarzy. Chwila. Gorąco? Otworzyłam oczy. W całym moim pokoju szalał ogień. Wyskoczyłam z łóżka i krztusząc się gęstym dymem wybiegłam na korytarz. Potknęłam się o dywan i runęłam z hukiem na podłogę. Wstałam, parząc sobie dłonie. Wypadłam z pokoju i zaczęłam się krztusić. 
- Pali się! - krzyczałam zachrypniętym głosem. Na raz z kilku pokoi zaczęły wychylać się głowy. Wszyscy zaczęli gasić płomienie. Odsunęłam się pod przeciwległą ścianę i spróbowałam uspokoić bijące serce. Ktoś mocnym ruchem postawił mnie na nogi. Spojrzałam w niebieskie oczy Jace'a.
- Musimy porozmawiać

<Jace?>
Ps. Jeśli miałaś jakiś inny pomysł czy coś, to się nie obrażę.

Od Collette CD Sabine

Byłam zła na Elandiela, miałam w tym czasie wolną godzinę, więc poszłam się zdrzemnąć, a tu kara. Miałam również pretensje do Sabine, ale jednak cała moja złość lądowała na znienawidzonym nauczycielu. Kiedy szłam do biblioteki, cały czas myślałam czy się nie wyrwać ale kiedy to postanowiłam byłam już w bibliotece. Po dość chłodnym powitaniu przez panią z biblioteki i wydaniu kilku poleceń, poszłam z wózkiem między regały i ułożyłam parę książek na półce, moją uwagę przyciąnęła pewna książka o tytule "Pomocy! Kim jestem? - Czyli wszystko o mojej mocy". Była to książka poświęcona wszystkim rasom i garunkom istot magicznych, w tym również mojej. Kiedy skończyłam pracę poszłam wypożyczyć książkę a później do mojego pokoju w akademiku by pogrążyć się w zgłębianiu wiedzy na temat mojej rasy.

Od Sabine CD Elandiel'a

Lea zerknęła na mnie z ukosa.
- Jak się czujesz? - zapytała. Od dłuższego czasu szłyśmy pustymi korytarzami.
- Bywało gorzej - wzruszyłam ramionami. Z jednej strony cieszyłam się, że nie mam zajęć z Elandielem. Z drugiej jednak nie byłam zbyt dobra w muzyce. W końcu dotarłyśmy do schodów na stryszek.
- Wejdź na górę. Jocy już chyba na ciebie czeka.
Zaczęłam wspinać się po schodach na górę. Moim oczą ukazał się mały, przytulnie urządzony pokój. Jednak wszędzie walały się nuty a fortepian stojący w kącie, uginał się pod ich ciężarem. Wyjrzała zza niego młoda kobieta. Mogła mieć max 20 lat.
- Wejdź. - zaprosiła mnie gestem do środka - Pewnie jesteś Sabine? - skinęłam głową - Jocy. Przed chwilą dowiedziałam się, że mamy razem spędzić godzinkę a potem przyjdzie po ciebie Azar. Musiałaś coś nieźle przeskrobać. Siadaj. - wskazała miejsce obok siebie. Podeszłam do niej i usiadłam. - Umiesz grać?
- Dawno temu grałam trochę. Ale prawie wszystko zapomniałam.
- To nie takie trudne - zaczęła grać jakąś skoczną melodię. Godzina minęła mi dość szybko. Dużo się dowiedziałam na temat muzyki i samej Jocy. Kiedy zaczynałam już powoli łapać jak można prosto zapisać melodię, w drzwiach pokazał się Azar.
- Chodź. Collette już czeka.
<Collette, jak wyglądała twoja lekcja i praca w bibliotece?>

Od Elandiel'a CD Sabine

- Za mną - powiedziałem do przestraszonej dziewczyny i ruszyłem w stronę Sali muzycznej - Przypomnisz mi do której klasy magii chodzisz?
- Nie rozumiem.
- Początkowej czy zawansowanej. - wytłumaczyłem dziewczynie - Np. z tobą jest problem, ponieważ potrafisz czarować, a nie potrafisz tego powstrzymać.
- Yhy...
- Ale dość tego tematu. Załatwimy to później. Teraz pójdziesz do Jocy. Ona uczy muzyki.
Przeszliśmy obok Ley, która mnie na chwile zatrzymała.
- Lea mogłabyś zaprowadzić Sabine do Jocy? Ja teraz nie mam czasu.
- Jasne.

<Sabine?>

niedziela, 29 września 2013

Od Sabine CD Elandiel'a

Nastała niezręczna cisza. Czułam na sobie wzrok obu nauczycieli. Zerknęłam na Collette. Również miała nietęgą minę.
- Przepraszam - wyszeptałam w końcu. Usłyszałam skrzypnięcie fotela. Uniosłam wzrok i napotkałam spojrzenie Azara.
- Przepraszam, nie zmienia faktu, że zerwałyście się z lekcji. Po pannie Mysthic mogłem się tego spodziewać - rzucił jej wymowne spojrzenie - Obie musicie nauczyć się panować nad swoimi mocami. Ale nie dam rady z wami dwoma. Któraś więc przez pewien czas i okazjonalnie będzie musoała mieć lekcje z Elandielem - przeszedł mnie dreszcz. Spojrzałam na Collette. Widziałam strach na jej twarzy. Najwyraźniej ten nauczyciel nie cieszył się sławą. Nadal czułam jego zimną dłoń na swoim ramieniu.
- Ja mogę... - urwałam w pół zdania, ale i tak było już wiadome, o co chodzi.
- Dobrze - skinął głową Azar - obie jednak pomożecie mi w bibliotece po lekcjach. Elandielu, idż ze swoją uczennicą na lekcje. - ruszyłam w stronę wyjścia - Jeszcze jeden taki wybryk i zostaniecie zawieszone - powiedział jeszcze na odchodnym i zamknęły się za nami drzwi

< co planujesz teraz, Elandielu? >

Od Elandiela CD Sabine

Prowadziłem dwie dziewczyny korytarzem do klasy Azara.
- Gdzie nasz pan prowadzi? - powiedziała panna Newy
- Do jednej z klas.
Po chwili nareszcie podeszliśmy do drzwi pokoju nauczycielskiego. Wszedliśmy do środka. Azar siedział na fotelu czytając Sonety.
- Azar. - powiedziałem niepewnie, dziewczyny musiały to wyczuć bo zachichotał - Cisza.
- Hm...
- Panna Newy i panna Mythics wytłumaczą ci wszystko.
- Słucham. - westchnął i odłożył książkę

<Sabine? Colette?>

Od Sabine CD Colette

Wbiegłam po schodach do oranżerii. Wciągnęłam do płuc przesycone zapachem kwiatów powietrze. Powinnam teraz iść na zajęcia z magii zaawansowanej, ale jakoś mi się nie śpieszy. Usiadłam na ławce i zaczęłam głaskać znajdującego się na niej kota.
- Wiesz kotku, coś się ze mną dzieje... Na zajęciach i w ogóle, no i teraz muszę chodzić na te zajęcia, ale i tak ty nic nie rozumiesz.
Nagle stało się coś niezwykłego. Kot zamienił się w dziewczynę!
- Tylko bez takich! - krzyknęła na mnie - Co ty sobie myślisz? To, że jestem pół-kotem, nie znaczy, że nic nie rozumiem! - wyglądała na zdziwioną. Ja pewnie nie wyglądałam lepiej.
- Ja... nie wiedziałam... Że ty... - próbowałam coś skleić, ale język odmawiał mi posłuszeństwa.
- Że jestem zmiennokształtna? Nie martw się, wiele ludzi tego nie wie.
- Byłaś słodkim kotem - uśmiechnęłam się żartobiwie i poczułam czyjąś zimną dłoń na moim ramieniu. Oczy dziewczyny zrobiły się wielkie jak spodki. Przez to całe zamieszanie, nie zauważyłam, jak ktoś do mnie podchodzi. Odwróciłam się i ujrzałam te straszne oczy.
- Proszę, proszę... Kogo my tu mamy - pokręcił głową Elandiel - nie przyszłaś na zajęcia zwrócił się do mnie.
- Ja...
- Nie obchodzi mnie to! - Krzyknął tak głośno, że było go pewnie słychać w promieniu wielu kilometrów od Instytutu. - Zwracam się także do Pani, pannno Mysthic. Obie pójdziecie ze mną - chwycił mnie za ramię i mocno szarpnął
 
 < Co teraz Collette? >



Od Collette CD Sabine


Siedziałam jak codzień w oranżerii zwinięta w klębek, gdy nagle usłyszałam jak ktoś biegnie. Była to Sabine jedna z nowych uczennic, usiadła obok mnie (byłam wtedy kotem) i zaczęła mnie głaskać, nie podobało mi się to, ale chciałam wiedzieć co się stało.
- Wiesz kotku, coś soę ze mną dzieje, nie wiem.... Na zajęciach i wogóle, no i teraz muszę chodzić na te zajęcia, ale i tak ty nic nie rozumiesz.
Miałam dość, to że jestem zwierzęciem nie znaczy że nic nie rozumiem, zmieniłam się w człowieka i powiedziałam:
- Tylko bez takich! Co ty sobie myślisz? To że jestem pół-kotem nie znaczy że nic nie rozumiem! - dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona, ja byłam również zaskoczona tym że udało mi się z siebie coś takiego wydusić.
- Ja.... Nie wiedziałam... Że ty.... - wydukała
- Że jestem zmiennokształtna? Nie martw się wiele ludzi tego nie wie.
<Sabine, jak to wyglądało z Twojej perspektywy?>

Od Sabine CD Jace'a


- Powiesz mi? - zwróciła sie do mnie jakaś nowa dziewczyna.
- Ale, że co ? - spytałam zdezorientowana.
- Co się stało ? Tutaj.
- Właśnie, wszyscy jesteśmy ciekawi. - Zza jej pleców wyjrzał Jace.
- Dajcie jej spokój - obroniła mnie Ahi, widząc moją minę - Nie widzicie, że jest zmęczona. - podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem. Usiadłam na ziemi, na trzęsących się nogach.
- Później wam powiem - wyszeptałam i ukryłam twarz w dłoniach. Musiałam sobie wszystko poukładać. Lekcja się skończyła. Wstałam z ziemi i zaczekałam na resztę.
- To opowiadaj - nalegała dalej dziewczyna.
- Poszłam do gabinetu dyrektora. Było dość dużo krzyku o używanie magii na zajęciach. Po tym, jak powiedziałam, że nie umiem czarować, że nie mam talentu magicznego, wezwali jakiegoś elfa, Elandiela. - znajomi spojrzeli po sobie z niepokojem - szeptali coś między sobą. I... - zachłysnęłam się - Miał takie dziwne oczy. Miał sprawdzić coś w mojej głowie. To było straszne - teraz zalały mnie stare wspomnienia. Mała ja w wiosce, trochę większa, ucząca się strzelania z łuku, czego nadal nie opanowałam. Potem pożar i ucieczka.
- Sabine, Sabine - ktoś potrząsał moim ramieniem. Otworzyłam oczy. Leżałam na ziemi. Nade mną stała Ahira i Jace. - Teraz muszę chodzić na jakieś zajęcia z zaawansowanej magii, by ją okiełznać. Ale ja nie chcę. - potrząsnęłam głową i wstałam. Dziewczyna, która wcześniej tak się o wszystko dopytywała, przytuliła mnie. Uderzył mnie zapach jej szamponu do włosów.
- Muszę iść - powiedziałam i pobiegłam korytarzem w stronę oranżerii.
 
 <ktokolwiek?>

Od Jace'a CD Collette/Sabine

- Niezły. - mruknąłem - Idziemy na chwile do pokoju Clary.
- Zobaczymy się później. - dodała
I tak poszliśmy do jej pokoju. Ja siadłem na fotelu, a Clary buszowała po szafkach i szafie
- Mam! - zawołała wyciągając 2 serafickie noże - Możemy iść.
Poszliśmy do sali walki.
- Jace ja za chwile do ciebie dołączę.
- Jasne.
Weszłem do sali. Zaraz za Ahirą i tą nową. Tam dowiedziałem się, że będe ćwiczył z Ahirą
- No super... - mruknąłem i powaliłem ją na ziemie nagle uderzył mnie mocny zapach ziół - Co to ma być?
Lea stała po kolana w ziołach ze zdziwioną miną
- Ja.. - zaczeła Sabine, ale po chwili zamilkła
- Pójdziesz do dyrektora - oświadczyła surowo Lea, głosem nie znoszącym sprzeciwu. Nowa poczłapała za nią
- Co to było?
- Nie wiem?
- Dobra walczymy dalej? Dam ci fory.
- Dobra. - wzruszyłam ramionami - Ale i tak mam przewagę.
- No? Ciekawy jestem jaki aniołku.
- Np. ja potrafie latać  i jestem szybka.
- A ja potrafie walczyć, wysoko skakać, jestem szybki i silny i mam runy.
- Już jestem! - zawołała Clary
- No wreszcie! - powiedziałem - Nie wiesz co cię omineło!
- Co mnie omineło?
- Sama nie wiem... - odpoiedziała wchodząc Sabine za nią szła Lea
- Powiesz mi? - zwróciła sie do nowej

<Sabine? Ahira? Clary?>

Od Sabine CD. Ahiry


Przez kilka chwil stałam jak głupia i wpatrywałam się jak głupia w unoszącą się kilka metrów nad ziemią Ahirę
- Co się stało? - spytała zdezorientowana dziwczyna. Zabrakło mi języka w gębie.
- Ty latasz - wydukałam w końcu. Dziewczyna zaśmiała si serdecznie i wylądowała z gracją na ziemi.
- Jestem Ahira. Ale przyjaciele mówią mi Ahi - mrugneła do mnie porozumiewawczo.
- Sabine.
- Wiem - uśmiechnęła się - Widziałam cię podczas szermierki. Tylko przez chwilę - dopowiedziała szybko.
- Może drogie przekupy przestaną gadać, tylko się pośpieszą - postać chłopaka wyszła z cienia prawie bezszelestnie. Miał krótkie, opadające na kark, blond włosy. Zmierzył mnie lodowo zimnym wzrokiem swoich niebieskich oczu. Na jego szyji i ramionach widniały czarne, zawiłe tatuaże. - bo jeszcze się spóźnicie. To ta nowa? - spytał przechodząc koło Ahi i nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.
- Yhy - skinęła głową i ruszyła dalej ciemnym korytarzem. - Idziesz Sabi? - spytała, zdrabniając moje imię. Ruszyłam za nią biegiem. Obie wpadłyśmy do sali Walki.
- Miło, że dołączyłyście - przywitała się z nami młoda elfka, stojąca na środku maty elfka. Czarne włosy związała w koński ogon, przez plecy miała przewieszony łuk i kołczan. - Sabine? Prawda? - skinęłam głową i dostrzegłam błysk białych zębów chłopaka z korytarza, który jak się dowiedziałam od Ahi, miał na imię Jace. - Poćwiczysz ze mną. Jace z Ahirą. Do pracy - uśmiechnęła się i od razu zaatakowała. Uskoczyłam w bok i przeturlałam się kawałek dalej. Walczyłyśmy jescze chwilę, robiąc krótkie przerwy by omówić moje błędy. Zaczęłyśmy walczyć ponownie i zaraz po tym, zostałam boleśnie uderzona w ramię. Cała moja ręka eksplodowała bólem. Jednocześnie w moje nozdrza uderzył zapach świerzych ziół. Otworzyłam wcześniej kurczowo zaciśnięte powieki i ujrzałam coś niezwykłego. Nauczycielka stała po kolana w świerzych ziołach ze zdziwioną miną.
- Ja... - zaczęłam, ale zaraz zamknęłam usta.
- Pójdziesz do dyrektora - oświadczyła surowo elfka, głosem nie znoszącym sprzeciwu. Zwiesiłam głowę i poczłapałam za nią
<Ahi?, Jace? Co się później działo?>

piątek, 27 września 2013

Od Ahiry CD Sabine

- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się - Jesteś nowa?
- Tak. Do, której klasy chodzisz?
- Walki. A ty?
- Obrony i ataku.
- Jaką masz teraz lekcję? - spytałam
- Eee... - spojrzała na kartkę - Walka...
- Ja też. Chodź. - powiedziałam i ruszyłam szybko w stronę zachodniego skrzydła
- Zaczekaj! - krzyknęła
Obróciłam się przodem i wzleciałam, żeby na nikogo nie wpaść
- Coś się stało?

<Sabine?>

czwartek, 26 września 2013

Od Sabine

-Znowu się lenisz - upomniał mnie Pan Vael. Od rana męczył mnie z szermierką. Z trudem utrzymywał floret w ręce. Ćwiczyliśmy od godziny a on się nawet nie zasapał. Nic!
- Nie daję już rady - wysapałam i zaatakowałam po raz ostatni. W odpowiedzi zostałam zasypana gradem ataków. Wytrącił mi broń w ręki i przyłożył czubek swojej do mojej piersi.
- Trup - uśmiechnął się smutno i opuścił ostrze ku ziemi. - Myślałem, że będzie gorzej. Ale nie jest tak źle. - zapisał coś w swoim notatniku. Stałam jak słup soli. Zerknął na mnie spod brwi. - no co czekasz?
- Myślałam...
- To nie myśl. Idź się odświeżyć i leć na dalsze zajęcia. - zanim skończył, wybiegłam z sali i z wdziękiem słonia wpadłam pod prysznic. Obmyłam się ciepłą wodą i pozwoliłam by spływała mi swobodnie po twarzy. Od momentu, kiedy odkryłam instytut minęły 3 dni. Zaczynałam się tu czuć jak w domu, choć jeszcze nikogo za dobrze nie znałam. W oczy rzuciła mi się dziewczyna-anioł. Skręciłam kurki tak, że ciekła tylko cienka stróżka wody. Ubrałam się i wyszłam na puste korytarze. Wyciągnęłam z kieszeni pomięty plan zajęć. Nagle na kogoś wpadłam.
- Przepraszam, nie chciałam - podniosłam wzrok i zauważyłam dziewczynę-anioła.
<Ahi?>

Od Collette CD Clary

- To już po szkole powłóczyć się nie można?
- No dobra, już spokój - powiedział Jace - co wy na to żebyśmy poszli na jakąś przekąskę, jeśli wiecie co mam na myśli
- Nie, ja podziękuję idę do oranżerii porysować
- Ooo... A co rysujesz?-powiedziała Clary
- Ogólnie się - zaśmiałam się
- To nie będziemy ci przeszkadzać - powiedział Jace przytulił do siebie Clary i poszli
- Na razie - powiedziałam i poszłam do oranżerii na skróty, czyli jak to ja oczywiście po dachu. W drodze myślałam o parze, którą spotkałam. Są szczęśliwi i tego samego gatunku, a ja? No nic, jakoś to przetrwam...
Kiedy szłam postanowiłam że będzie szybciej kiedy polecę, więc spróbowałam zmienić się w kanarka, albo wróbelka, ale jak to ja oczywiście coś pomieszałam i zmieniłam się w orła. Musiałam wywołać w klasach niezłe zamieszanie, ale no nic. Kiedy dotarłam do oranżerii, okazało się że jakaś klasa ma lekcję więc postanowiłam się trochę zabawić. Zmieniłam się w lwa i zaryczałam, wszyscy się zaczęli śmiać, więc szybko zmieniłam się w kota i poszłam spać w szklarni. Kiedy się obudziłam i wyszłam z oranżerii zobaczyłam na korytarzu Clarę i Jace`a, więc postanowiłam ich trochę nastraszyć. Schowałam się pod stołem, na którym stał wazon i wybiegłam na powitanie wtedy zmieniłam się w lwa i ryknęłam, znowu zmiana w człowieka i już jestem:
- I jak wam się podobała sztuczka?
<Clary, Jace?>

wtorek, 24 września 2013

Od Clary CD Jace'a

Cmoknęłam go w policzek.
- Chodź. - szepnęłam mu do ucha - Czy to Church? - stanęłam
- Nie wydaje mi się.
- Kici kici!
- Clary... przestań i tak nie zrozumie.
- Miał... - zamiauczał gniewnie i zeskoczył z ławki
Jace obrócił mnie przodem do siebie.
- Rozumiem. - powiedział ktoś, pisnęłam
- Co tu robisz? - spytał Jace
- A wy?
- Jestem Clary - podałam jej rękę - A to Jace.
- Collette.
- Czemu nie jesteś na lekcji?
- A wy?
- Zaczynamy trochę później, a poza tym teraz tu mamy lekcje. Kontakt z przyrodą. Wieć dlaczego nie jesteś na lekcji? - spytałam wtulając się w Jace'a

<Collette? Jace?>

poniedziałek, 23 września 2013

Od Collette

Na lekcji eliksirów zawsze jest nudno, tylko teoria od dwóch lat. Co za cymbał wymyślił, że na eliksirach musi być....
-SKUP SIĘ! - krzyknął nauczyciel, wybudzając mnie z zamyśleń - to nie czas na rozmyślania.
- Dobrze przepraszam - powiedziałam skruszona, wracając do swoich rozmyślań, zaczęłam myśleć o Jocey`m, chłopaku, który mi się podobał. Był on wilkołakiem, więc w sumie byliśmy podobni. Jednak miał pewną wadę, był WILKOŁAKIEM. Ja jestem po części kotem, po część wszystkim, a po części człowiekiem, a on wilko-człowiekiem, a jak to myślą ludzie kot i pies to nie za dobre połączenie. 
-COLLETTE! Do dyrektora! - znowu krzyknął nauczyciel, bez gadania zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Jednak nie zmierzałam do gabinetu, lecz do oranżerii. Lubiłam to miejsce, nikt tu nie przychodził, i było tu cicho i spokojnie. Zmieniłam się w kota i pogrążyłam w miły sen.

piątek, 20 września 2013

Od Jace'a

- Serio? - spytała Clary na korytarzu
- Tak. - odpowiedziałem
- Chodź. Nie możemy się spóźnić na lekcje. - zobaczyłem błysk w jej oku
- Mamy jeszcze pięć minut.
- A co według ciebie możemy robić?
- Nie powinnaś o to pytać. - pocałowałem ją
- Co robicie? - spytał ktoś. Odskoczyliśmy od siebie
- Nie widać? - spytałem - Idziemy na lekcje. - pociągnąłem Clary w stronę oranżerii
Podeszliśmy do stołu.
- Wiesz co najbardziej lubię w tych lekcjach? - spytałem
- Nie.
- To, że z łatwością można się schować. - pociągnąłem ją w stronę ławeczki zakrytej krzakami - I nie będą nam przeszkadzać.
Podeszła do mnie.

<Clary?>

Od Ley

Siedziałam w pokoju nauczycielskim czytając książkę. Po chwili bezszelestnie Azar wszedł do pokoju i podszedł do mnie.
- Lea. - powiedział zamyślony nie wiedząc czy nie dostanie książką w łeb
- Hm...?
- Czas na lekcje.
- I kto to mówi. Uczniowie są tu codziennie bo się zaczytasz. - powiedziałam wstając i ruszyłam na Zachodnie skrzydło - Ty też mógłbyś iść na lekcje. I... - przerwałam bo usłyszałam przeciągłe wycie - Azar... co to ma być?
- Nie mam pojęcia. Odszukaj wszystkich uczniów.

<C.D.N może...>