Przez kilka chwil stałam jak głupia i wpatrywałam się jak głupia w unoszącą się kilka metrów nad ziemią Ahirę
- Co się stało? - spytała zdezorientowana dziwczyna. Zabrakło mi języka w gębie.
- Ty latasz - wydukałam w końcu. Dziewczyna zaśmiała si serdecznie i wylądowała z gracją na ziemi.
- Jestem Ahira. Ale przyjaciele mówią mi Ahi - mrugneła do mnie porozumiewawczo.
- Sabine.
- Wiem - uśmiechnęła się - Widziałam cię podczas szermierki. Tylko przez chwilę - dopowiedziała szybko.
- Może drogie przekupy przestaną gadać, tylko się pośpieszą - postać chłopaka wyszła z cienia prawie bezszelestnie. Miał krótkie, opadające na kark, blond włosy. Zmierzył mnie lodowo zimnym wzrokiem swoich niebieskich oczu. Na jego szyji i ramionach widniały czarne, zawiłe tatuaże. - bo jeszcze się spóźnicie. To ta nowa? - spytał przechodząc koło Ahi i nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.
- Yhy - skinęła głową i ruszyła dalej ciemnym korytarzem. - Idziesz Sabi? - spytała, zdrabniając moje imię. Ruszyłam za nią biegiem. Obie wpadłyśmy do sali Walki.
- Miło, że dołączyłyście - przywitała się z nami młoda elfka, stojąca na środku maty elfka. Czarne włosy związała w koński ogon, przez plecy miała przewieszony łuk i kołczan. - Sabine? Prawda? - skinęłam głową i dostrzegłam błysk białych zębów chłopaka z korytarza, który jak się dowiedziałam od Ahi, miał na imię Jace. - Poćwiczysz ze mną. Jace z Ahirą. Do pracy - uśmiechnęła się i od razu zaatakowała. Uskoczyłam w bok i przeturlałam się kawałek dalej. Walczyłyśmy jescze chwilę, robiąc krótkie przerwy by omówić moje błędy. Zaczęłyśmy walczyć ponownie i zaraz po tym, zostałam boleśnie uderzona w ramię. Cała moja ręka eksplodowała bólem. Jednocześnie w moje nozdrza uderzył zapach świerzych ziół. Otworzyłam wcześniej kurczowo zaciśnięte powieki i ujrzałam coś niezwykłego. Nauczycielka stała po kolana w świerzych ziołach ze zdziwioną miną.
- Ja... - zaczęłam, ale zaraz zamknęłam usta.
- Pójdziesz do dyrektora - oświadczyła surowo elfka, głosem nie znoszącym sprzeciwu. Zwiesiłam głowę i poczłapałam za nią
<Ahi?, Jace? Co się później działo?>
- Co się stało? - spytała zdezorientowana dziwczyna. Zabrakło mi języka w gębie.
- Ty latasz - wydukałam w końcu. Dziewczyna zaśmiała si serdecznie i wylądowała z gracją na ziemi.
- Jestem Ahira. Ale przyjaciele mówią mi Ahi - mrugneła do mnie porozumiewawczo.
- Sabine.
- Wiem - uśmiechnęła się - Widziałam cię podczas szermierki. Tylko przez chwilę - dopowiedziała szybko.
- Może drogie przekupy przestaną gadać, tylko się pośpieszą - postać chłopaka wyszła z cienia prawie bezszelestnie. Miał krótkie, opadające na kark, blond włosy. Zmierzył mnie lodowo zimnym wzrokiem swoich niebieskich oczu. Na jego szyji i ramionach widniały czarne, zawiłe tatuaże. - bo jeszcze się spóźnicie. To ta nowa? - spytał przechodząc koło Ahi i nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.
- Yhy - skinęła głową i ruszyła dalej ciemnym korytarzem. - Idziesz Sabi? - spytała, zdrabniając moje imię. Ruszyłam za nią biegiem. Obie wpadłyśmy do sali Walki.
- Miło, że dołączyłyście - przywitała się z nami młoda elfka, stojąca na środku maty elfka. Czarne włosy związała w koński ogon, przez plecy miała przewieszony łuk i kołczan. - Sabine? Prawda? - skinęłam głową i dostrzegłam błysk białych zębów chłopaka z korytarza, który jak się dowiedziałam od Ahi, miał na imię Jace. - Poćwiczysz ze mną. Jace z Ahirą. Do pracy - uśmiechnęła się i od razu zaatakowała. Uskoczyłam w bok i przeturlałam się kawałek dalej. Walczyłyśmy jescze chwilę, robiąc krótkie przerwy by omówić moje błędy. Zaczęłyśmy walczyć ponownie i zaraz po tym, zostałam boleśnie uderzona w ramię. Cała moja ręka eksplodowała bólem. Jednocześnie w moje nozdrza uderzył zapach świerzych ziół. Otworzyłam wcześniej kurczowo zaciśnięte powieki i ujrzałam coś niezwykłego. Nauczycielka stała po kolana w świerzych ziołach ze zdziwioną miną.
- Ja... - zaczęłam, ale zaraz zamknęłam usta.
- Pójdziesz do dyrektora - oświadczyła surowo elfka, głosem nie znoszącym sprzeciwu. Zwiesiłam głowę i poczłapałam za nią
<Ahi?, Jace? Co się później działo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz