czwartek, 26 września 2013

Od Sabine

-Znowu się lenisz - upomniał mnie Pan Vael. Od rana męczył mnie z szermierką. Z trudem utrzymywał floret w ręce. Ćwiczyliśmy od godziny a on się nawet nie zasapał. Nic!
- Nie daję już rady - wysapałam i zaatakowałam po raz ostatni. W odpowiedzi zostałam zasypana gradem ataków. Wytrącił mi broń w ręki i przyłożył czubek swojej do mojej piersi.
- Trup - uśmiechnął się smutno i opuścił ostrze ku ziemi. - Myślałem, że będzie gorzej. Ale nie jest tak źle. - zapisał coś w swoim notatniku. Stałam jak słup soli. Zerknął na mnie spod brwi. - no co czekasz?
- Myślałam...
- To nie myśl. Idź się odświeżyć i leć na dalsze zajęcia. - zanim skończył, wybiegłam z sali i z wdziękiem słonia wpadłam pod prysznic. Obmyłam się ciepłą wodą i pozwoliłam by spływała mi swobodnie po twarzy. Od momentu, kiedy odkryłam instytut minęły 3 dni. Zaczynałam się tu czuć jak w domu, choć jeszcze nikogo za dobrze nie znałam. W oczy rzuciła mi się dziewczyna-anioł. Skręciłam kurki tak, że ciekła tylko cienka stróżka wody. Ubrałam się i wyszłam na puste korytarze. Wyciągnęłam z kieszeni pomięty plan zajęć. Nagle na kogoś wpadłam.
- Przepraszam, nie chciałam - podniosłam wzrok i zauważyłam dziewczynę-anioła.
<Ahi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz