Siedziałam w pokoju,a raczej czymś, co kiedyś nim było.
- Niezła rozwałka - zerknął przez drzwi jakiś blondyn.
- Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty? - spytałam sarkastycznie. Miałam już dość problemów jak na jeden dzień. Z trudem uciekłam przed wściekłym nauczycielem eliksirów. I jeszcze mało co nie zginęłam przy próbie podnoszenia przedmiotów.
- Nie za bardzo... - mruknął i oparł się o framugę, która od razu się skruszyła.
- Powtórzę jeszcze raz - wstałam z łóżka - i nie będę mówić więcej - podeszłam do niego. Był o jakąś głowę wyższy. - WYNOCHA!!! - krzyknęłam. Chłopak tylko się uśmiechnął i schylił lekko.
- Słodka jesteś, kiedy się złościsz - wyszeptał. Uderzyłam go w twarz i wybiegłam korytarzem. Wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Sorka - podniosłam wzrok. To ta sama dziewczyna co w oranżerii. Wtulała się w jakiegoś chłopaka i chichotała cicho. Obok stali Jace z Clary i jakiś facet z czarnymi włosami. Wszyscy się uśmiechali.
- Dobra, gadać co się tu dzieje - cofnęłam się o krok.
- Panno Newy! - odwróciłam się i ujrzałam wściekłego nauczyciela eliksirów. Szedł w moją stronę i nie wyglądał na zadowolonego.
- Pomocy - rozejrzałam się. Chłopak z czarnymi włosami szybko schował mnie za siebie.
- Czy kogoś pan szukał? - spytała się Clary.
- Wydawało mi się, że gdzieś tu widziałem... Nieważne... - pokręcił głową i odszedł.
- Dzięki - wyszłam zza chłopaka. - Sabine
- Alec
<Alec?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz