poniedziałek, 14 października 2013

Od Sabine CD Jace'a


- Zawróć ! - krzyknęłam do Ahiry siedzącej na smoku. Rozglądnęłam się niepewnie. Spojrzała na mnie zdziwiona i wzbiła się w powietrze, z dala od cienia. Ja również wybiegłam na rozgrzany słońcem plac.
- Wyjaśnisz nam o co chodzi ? - spytał zirytowany Jace.
- W instytu... - Nie zdążyłam dokończyć, bo zza drzewa wyszedł Aaron. Przed nim stała Izzy, uwięziona w jego uścisku, owinięta własnym batem.
- Zostaw ją ! - krzyknęłam - Oni nie są ci potrzebni.
- Daj mi kamień, a zostawię was w spokoju. - Znowu ten wredny uśmieszek. Miałam ochotę zedrzeć go z jego twarzy. Wściekła zerwałam wisiorek z szyi. Na jego końcu wisiał podłużny ametyst.
- Podejdź. Powoli. - ruszyłam wolno w jego stronę. Stanęłam przed nim. Ściągnął bicz z Izzy i okręcił go sobie wokół nadgarstka. Dziewczyna poderwała się w ziemi i chciała go uderzyć w twarz.
- Nie - powiedziałam krótko i przytrzymałam jej pięść - Chroni cię Przymierze.
- Schowaj nóż Sabi i daj mi kamień. - wyciągnął rękę w moim kierunku. Mogłam oczywiście uciec, ale to oznaczałoby możliwość przekroczenia granicy. Schyliłam się by schować nóż do cholewy buta. Izzy dołączyła do reszty i z zdenerwowaniem przyglądała się całej scenie. Jace trzymał mocno Alec'a. Szybko się wyprostowałam i uderzyłam z całej siły Aarona w twarz. Zachwiał się do tyłu, trzymając złamany nos.
- Uciekajcie - krzyknęłam ile sił w płucach i sama rzuciłam się do ucieczki. Niebo pociemniało, jakby zbierało się na burzę. - Do Instytutu ! - Zaczęliśmy morderczy bieg w stronę schronienia, jakie dawały nam jego magiczne granice. Na ulicach pojawili się ludzie. Nawet nie próbowaliśmy ich ominąć. W oddali majaczyły kształty ogromnego budynku. Wpadliśmy wszyscy przed wielkie drzwi w momencie, kiedy jeden z cieni próbował nas dopaść. Rozsypał się w kupkę popiołu. Zamknęłam drzwi i poczułam na sobie wzrok reszty.
- Wszyscy cali ? - spytał Alec podchodząc do mnie. Skinęłam głową.
- Chyba muszę wam wszystko wyjaśnić. - westchnęłam i ruszyłam w stronę kuchni. Usiadłam przy stole i czekałam aż pozostali się zbiorą.
- Słuchamy - powiedział nonszalancko Jace.
- Dałbyś już spokój - trąciła go Clary.
- Jak wiecie, lub nie, mieszkałam w środku lasu. Pewnego dnia, wracając znad jeziora, zastałyśmy dopalające się zgliszcza. Wszystko spłonęło. Zabrałyśmy co się dało i ruszyłyśmy do najbliższego miasta. Przez dłuższy czas żebrałyśmy. Maya kradła. Pewnego dnia, do drzwi naszej chatki - zrobiłam cudzysłów przed słowem chatka - Stał w nich Aaron. Obiecywał nam lepsze. Życie, za jedną drobną przysługę. Chodziło o kamień. Nie wiedziałam, kim był. Dopiero, kiedy zobaczyłam Ametyst, zrozumiałam, że mam coś cennego. Dałam mu podróbę a sama wzięłam oryginał. Potem uciekałam. Całe moje życie stało się jedną wielką ucieczką. W końcu sobie odpuścił. Do dzisiaj - mruknęłam.
 
< Jace, Clary, Ahi, Izzy, Simon, Alec ?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz