sobota, 23 listopada 2013

Od Sabine CD Clary


- Co?! - krzyknął Shane - Spadam stąd.
- Shane - powiedziałam i chwyciłam chłopaka za ramię. Popatrzył mi na chwilę w oczy.
- Czego? - warknął - Nigdzie nie zamierzam lecieć - strząsnął moja dłoń i odbiegł.
- Pogadam z nim - westchnęłam.
- Czekaj. Za 30 minut na dziedzińcu - zarządziła Inkwizytorka i odeszła w stronę gabinetu dyrka.
- Dlaczego wzywają nas do Idrisu? - spytała się Clary.
- Nie wiem, ale to nie oznacza nic dobrego - mruknął Jace. Izzy popatrzyła na Simona. Alec wsunął swoją dłoń w moją.
- Lepiej pójdę z nim porozmawiać. Idzie ktoś ze mną? - popatrzyłam po przyjaciołach - to idę sama - ruszyłam w stronę pokoju chłopaka. zapukałam cicho do dębowych drzwi.
- Zostaw mnie Clary! - krzyknął Shane. Weszłam do środka. - mówiłem ci, byś nie wchodziła... - zdębiał na mój widok.
- Nie jestem Clary - uśmiechnęłam się i usiadłam koło niego na łóżku.
- I tak mnie nie przekonasz. Nie lecę - powiedział.
- Skąd wiesz, że mieliśmy gdzieś lecieć?
- Jeśli pojawia się Inkwizytor lub ktoś z Gard to oznacza podróż do Idrisu.
- Przecież lecimy wszyscy - czułam się okropnie, okłamując go. To jego przede wszystkim dotyczyła podróż.
- Czy jakby co, mogę na ciebie liczyć? - spytał patrząc mi w oczy. Wstrzymałam oddech.
- Tak - wyszeptałam wypuszczając powietrze.
- To lepiej idź się spakować - mrugnął do mnie - za dwadzieścia minut mamy zbiórkę.
- Skąd ty to... Nieważne - machnęłam ręką i pobiegłam się spakować. Do skórzanej torby przewieszanej przez ramię wrzuciłam dwie pary spodni, kilka bluzek oraz bieliznę. Sama przebrałam się w jeansy oraz szary podkoszulek na który włożyłam ciepłą bluzę z kapturem.
- Luna! Chodź - zawołałam do mojego smoka, spacerującego po łóżku. Podbiegła do mnie i wskoczyła na ręce. Wyszłam na dziedziniec. Wszyscy już na mnie czekali. Uśmiechnęła się do Shane'a, próbując dodać mu otuchy. Odpowiedział mi tym samym. Podeszłam do Alec'a
- Jak ty to zrobiłaś? - spytał szeptem, odbierając ode mnie Lunę. Włożył ją do małego, wiklinowego kosza - tu nic jej nie będzie - wsadził mnie lekko na grzbiet Venator'a. Przede mną usiadł Alec.
- Trzymaj się mocno - uśmiechnął się. Objęłam go w pasie, mocno wtulając się w jego plecy. Przez ciało smoka przeszła fala energii i po chwili byliśmy w chmurach.
 
< Jace?, Clary?, Izzy?, Simon?, Alec?, Shane?>

wtorek, 19 listopada 2013

Od Clary CD Jace'a

- Co? - pisnęłam i podeszłam do kobiety - Czy coś się stało? - zapytałam uprzejmie
- Jedziecie ze mną do Idrisu. - powiedziała - Czterech Nefilim, jeden wampir i jeden elf, a gard interesuje niejaki Shane Wallice.
- Pójdę po niego - zaoferowała Sabine
Inkwizytorka spojrzała na nią.
- Elfka. Dobrze idź po niego.
Sabi pobiegła do sali.
- Przepraszam z kim mamy przyjemność? - zapytała Isabelle
- Imogen Herondale, dziecko. - zdjęła kaptur
Jace cofnął się, a Sabi przy biegła z Shanem
- Co się dzieje? - zapytał wkurzony
- Cisza. - powiedziałam - Jace, powiesz im?
- Yhm... - burknął - Sabine, Shane - imię chłopaka prawie wypluł - To jest inkwizytorka Herondale, moja babcia.

<Sabine? Shane? Jace? Reszta?>

poniedziałek, 11 listopada 2013

Od Jace'a CD Sabine

Uśmiechnąłem się na widok dziewczyn. Izzy i Clary jak zwykle założyły podobne sukienki co ostatnio, w sumie z chłopakami też się tak ubraliśmy. Spojrzałem na Alec'a, który gapił się na Sabine w krótkiej fioletowej sukience.
- Idziemy? - zapytałem podchodząc do Clary
- Tak - odpowiedziała z uśmiechem i ruszyliśmy grupą w stronę sali.
Po chwili coś czy raczej ktoś przykuł moją uwagę. Była ubrana w długi podróżny płaszcz z materiału nocnych łowców z wyszytym na piersi czterema literami C zwróconych do siebie brzuszkami. Szturchnąłem Alca w ramię i pokazałem na nią głową. Zrobił wielkie oczy i ruszył w stronę postaci, wracając powiedział.
- Inkwizytorka

<Sabine(chociaż pewnie nie wiesz kto to jest)? Clary? Reszta?>

czwartek, 31 października 2013

Od Sabine CD Isabelle

- Hm... Jak myślisz Sabi?! - spytała się mnie Izzy. Akurat skończyłam wciągać swoją kieckę. Wychyliłam głowę z przymierzalni. Izzy stała w pięknej, długiej, białej sukni z szerokimi rękawami. Clary zaś w czarnej krótkiej.
- Nieźle - zagwizdałam.
- Teraz ty - zarządała dziewczyna.
- Nie mogę pójść w bluzce z uśmiechniętą dynią, prawda?
- Na pewno nie jest tak źle - stwierdziła Clary i otworzyła szerzej drzwi. Stałam w fioletowej, koronkowej sukience do połowy ud.
- Ładnie, ale jak poprawimy tą szopę na głowie, będzie jeszcze lepiej - stwierdziła Izzy - Ale to w Instytucie, bo zaraz się spóźnimy! - szybko pobiegłyśmy do kasy. Nadal nie wiem, jakim cudem Izzy nie wywaliła się na obcasach. Szybko zapłaciłyśmy i wyszłyśmy na dwór do czekających na nas chłopaków. Truchtem przebiegliśmy się do Instytutu.
- O za 15 przed salą walk - rzuciła tylko Clary i razem z Izzy pobiegłam do jej pokoju.
- Przebierz się w łazience a ja w tym czasie się umaluję - szybko zrzuciłam z siebie normalne rzeczy i założyłam sukienkę. Wychodząc, spięłam włosy w koński ogon.
- Ja się tym zajmę - rzuciła tylko dziewczyna - Pod łóżkiem są buty dla ciebie! - spod łóżka wyciągnęłam parę ciemno fioletowych butów na obcasie. Założyłam je i przeszłam się parę razy po pokoju.
- Mogę? - ktoś zapukał do drzwi.
- Jasne - do pokoju weszła Clary, już ubrana i uczesana.
- Siadaj Sabi - Izzy pchnęła mnie lekko na fotel. Szybko rozczesała mi włosy i zaplotła je w koka. W tym samym czasie, Clary robiła mi delikatny makijaż.
- Gotowe - powiedziały razem i wyszły z pokoju. Jeszcze chwilę czekaliśmy na chłopaków. Przyszli. Zagwizdałam z zachwytu na widok Jace, Aleca i Simona.
< Co takiego na siebie wdzialiście?>

Od Isabelle CD Sabine

Alec wpadł do pokoju z jakim ogłoszeniem
- Patrzcie!- zawołał, a ja chwyciłam kartkę
- Co?! Idziemy na zakupy! - zarządziłam i porwałam wszystkich razem z Sabine, która czekała na korytarzu.

***

- I jak? - spytałam kręcąc się w długiej, białej sukience, gdy chłopcy byli gdzieś w innym dziale
- Super. A ja? - zapytała Clary w czarnej, krótkiej sukience
- Hm... Jak myślisz Sabi?! - zawołałam do dziewczyny w przymierzalni.

<Sabi? Jak myślisz? Co włożysz?>

Od Sabine CD Clary


- Co to? - spytałam, pochylając się nad albumem. Była tam fotografia kilku ludzi.
- Krąg - odpowiedział Jace. Clary tylko nerwowo obhryzała paznokcie i pewnie zastanawiała się, co teraz zrobić.
- Co robimy? - rozejrzałam się po naszej małej grupce.
- Musimy się przygotować - powiedział Jace - na pewno będą polować na Sabi i Clary. Zawsze mówimy, kiedy idziemy poza Instytut no i trzymamy się razem.
- Przydały by nam się dodatkowe lekcje z walki - zaproponowała Izzy.
- Niezły pomysł. Możemy lecieć na smokach do lasu no i ćwiczyć - podsumował Simon.
- Codziennie po zajęciach na dziedzińcu? - spytałam. Wszyscy skinęli głowami. - To ja się przejdę.
- Pójdę z tobą - odpowiedział Alec. Wzruszyłam ramionami i wyszłam na korytarz.
- Co to? - spytałam i zerknęłam na kartkę przyczepioną do tablicy ogłoszeń. Raz za razem czytałam informację o przyjęciu Halloween'owym.
- No nieźle - Alec zerwał ogłoszenie i pobiegł powiadomić resztę
 
<Reszta?XD>

Od Clary CD Sabine

- Co tam jest? - spytali Jace, Alec, Isabelle i Simon
Zamiast odpowiedzieć odwróciłam się i pobiegłam do mojego pokoju
- Clary! - zawołał Jace i wszyscy pobiegli za mną
Wpadłam do pokoju i rzuciłam okiem na łóżko, leżała na nim kartka. Podniosłam ją i zaczęłam czytać.

Moja Clary                                                                                                     

Pewnie ta elfka przekazała ci treść liściku? Więc tak ojciec wraca.
Mam nadzieję cię znaleźć i przyprowadzić do niego.

                                                                                                    Twój brat Jonathan

- Clary? - spytał Alec podchodząc
- Nie. - wyszeptałam i wyciągnęłam z biurka album - Nie.
- Co się stało? - zapytała Sabine
- To. - pokazałam im liścik i zdjęcie kręgu
<Sabine?>

Od Sabine CD Clary

Chwyciłam woreczek z moim imieniem i obejrzałam go dokładnie.
- Nie mam pojęcia, co to może być - pokręciłam ze smutkiem głową.
- A zdjęcie ? - spytał Alec. Wyciągnęłam je ze środka. Byłam na nim ja z Aaronem. Przygryzłam wargę i zgniotłam je w dłoni.
- Czy to był Aaron ? - spytał Jace. Skinęłam tylko głową.
- Może nie powiedziałam wam jeszcze wszystkiego. Przed tym, jak zorientowałam się, że Aaron coś planuje, był dla mnie jak brat. Przyjaciel, chłopak - poczułam jak się rumienię - Potem to wszystko upadło...
- I teraz chce się zabić - dokończył Alec, obejmując mnie ramieniem.
- Dokładnie. - oparłam się głową o jego tors - Jeszcze jest jedna rzecz - wyciągnęłam z kieszeni małą karteczkę, którą znalazłam na poduszce.
- Co to ? - spytała zaniepokojona Clary.
- Znalazłam to w siebie w pokoju - podałam jej skrawek - napisał to Aaron. Wszędzie poznam jego pismo. Co to oznacza ?
- Że mamy kłopoty - od powiedziała poważnie dziewczyna.

<Clary ?>

środa, 30 października 2013

Od Clary CD Sabine

- Magnus mi to dał. - odpowiedziałam pokazując woreczki - W jednym oznaczonym moim imieniem są... jest proszek i parę rzeczy, a w twojej jeszcze inny proszek i jakieś zdjęcie. Alec pomożesz Sabine?
- Tak. - powiedział speszony
- Super. Sabi wiesz jak się tego używa?

 <Sabi wiesz? Sorki, że krótko>

niedziela, 20 października 2013

Od Sabine CD Clary


Odwróciłam wzrok, kiedy Clary robiła sobie znaki Stellą. Nigdy nie lubiłam takich widoków.
- Już możesz spojrzeć - powiedziała i lekko klepnęła mnie w ramię. Stała na nogach, nadal ubrana w to, co miała na sobie cztery dni temu.
- Ja pójdę się przebrać a ty zgarnij z pokoju Jace'a i Alec'a - odbiegła, zanim zdążyłam zaprotestować. Wzięłam Lunę na ręce i przeszłam korytarzem do pokoju pierwszego z chłopaków. Zapukałam lekko.
- Proszę - odpowiedział mi zaspany głos. Co miałam mu powiedzieć? Uchyliłam drzwi.
- Clary chce się z tobą widzieć - powiedziałam i szybko pobiegłam do pokoju obok. Również zapukałam i uchyliłam drzwi.
- Clary chce się z nami widzieć - powiedziałam i zaczekałam na obojga. Wyszli mocno zaspani. Bez słowa ruszyłam w stronę czekającej na nas dziewczyny. Stałą razem z Izzy i Simonem.
- Muszę wam chyba opowiedzieć o tej wizji... - wyciągnęła z kieszeni dwa woreczki.
- Co to ? - spytałam
 
<Clary?>

sobota, 19 października 2013

Od Shane'a CD Collette


- To jak lecimy? - spytała Collette.
- Jasne - odpowiedziałem i podszedłem do Ferusa, który od razu zaczął narzekać. - Jedziemy na przejażdżkę - powiedziałem mu i lekko wskoczyłem na jego grzbiet. Poczułem jak przez ciało smoka przechodzi fala energii i po chwili wiatr szarpał moje włosy. Collette wyleciała chwilę za mną. Ręką pokazała, jakiś kierunek. Zwolniłem i leciałem obok niej. Lecieliśmy nad miastem, ponad chmurami. Po paru minutach dziewczyna zaczęła się zniżać a ja za nią. Zauważyłem ogromne drzewo. Pokazałem na nie a Collette skinęła głową i skręciła w jego stronę. Wylądowaliśmy tuż przy korzeniach.
- Jest wielkie - zachwyciłem się rozmiarami drzewa - Ciekawe jak wygląda na górze - zsiadłem z smoka i zacząłem się wspinać.
- Poczekaj na mnie - krzyknęła dziewczyna i wspięła się za mną. Wygodnie rozsiadłem się na jednej z wyższych gałęzi i pomogłem Coll.
- Dzięki - mruknęła i oparła głowę o moje ramię.
 
<Collette?>

czwartek, 17 października 2013

Od Clary CD Sabine

- Kim jest Valentine? - powtórzyłam zaspana - Valentine to najgorszy nefilim na świecie, nie zawaha się zabić nikogo, nawet syna, albo córkę. Wszkrzyknął sobie krew demona, syna świadomie zmienił w pół demona, bo chciał wojownika, córkę nie świadomie w półanioła, ale krew Clave jest dominująca dalej jesteśmy nefilim.
- Jesteśmy? - spytała łagodnie - Jaki to ma związek z nami?
- Nie z tobą tylko ze mną. Jestem jego córką.
- Co?! - krzyknęła - A kim jest twój brat?
- Jonathan. Jonathan Christoper Morgenstern, ale każe mówić sobie Sebstian. Zapewne zastanawiasz się kim jest Jace, Isabelle, Alec, Sebastian czy nawet Simon. Więc tak. O Jace'a będziesz musiała się go zapytać ja ci o nim nie powiem. Isabelle i Alec są normalnymi Nocnymi łowcami/ Sebastian... to znaczy Jonathan jest pół demonem. Simon jest wampirem chodzącym za dnia. Naznaczony niegdyś przeze mnie znakiem Kaina, znakiem starożytnym jak Camile. Znak został zdjęty przez anioła.
- Kim jest Camile? - spytała - Jato anioła?
- Camile starożytna, wampirzyca. Kiedyś kochanka Magnusa, nie pytaj s kąt to wiem Bane mi powiedział. Anioł Razjel, który nasz stworzył, chodzi mi o nefilim zdjął znak z czoła Simona. Podaj i stele.
- Proszę co chcesz zrobić?
- Narysować runy. Iratze, Medelin i Sangliers.

<Sabine?>

Od Colette

Po treningu z Shanem poszliśmy na krótki spacer po parku. Rozmawialiśmy o różnych nieistotnych rzeczach. Shane zaproponował mały wypad na smokach, kiedy się dowiedzial że Air już stoi w szkolnej grani. Podeszłam do mojego smoka.
- Cześć mały, poznaj Shane'a.
- Hej - powiedział Shane
- Widzę że cię polubił, rzadki przypadek zwykle próbuje odgryźć komuś głowę, ale czułam że cię polubi.
- To jak lecimy?
- Jasne
<Shane?>



Od Sabine CD Clary

Clary otworzyła oczy ze zdumienia.
- Cztery dni... - powtórzyła zamyślona. Jace przyglądał jej się z niepokojem.
- Zostawię was samych - rzuciłam i wyszłam na korytarz. Oparłam się o ciężkie drzwi i przyłożyłam do nich ucho.
- Nieładnie tak podsłuchiwać - poczułam jak Alec odejmuje mnie w pasie i lekko od nich odsuwa. Odwróciłam się do niego i pekko pocałowałam.
- I tak ci nie pozwolę - uśmiechnął się - Radzę ci pójść do pokoju i odpocząć, bo wyglądasz strasznie - odgarnął mi kosmyk z czoła. Nie spałam od dwóch dni. Jedną noc spędziłam przy Clary i Jace'em, który czekał jak wierny pies. Drugą, musiałam zajmować się Luną, która ząbkuje i gryzie wszystko na swojej drodze, łącznie z meblami. Westchnęłam i ruszyłam sama korytarzem do swojego pokoju. W drzwiach wpadła na mnie Luna, która sięgała mi już do kolan i próbowała latać, co ostatnio skończyło się dziurą w drzwich od szafy... Delikatnie wzięłam ją na ręce i zaniosłam do łóżka. Zmarszczyłam brwi. Na poduszce leżała mała karteczka. Odłożyłam smoczycę i chwyciłam papier. Było tam zapisane tylko jedno słowo: Valentine. Schowałam ją do kieszeni i zamin się zorientowałam zapadłam w sen. Obudziło mnie celne ugryzienie w nos. Zepchnęłam Lunę z łóżka i zerknęłam na zegarek. 2.00. Z trudem wstałam i ubrałam się. Zerknęłam na rozemocjowanego smoczka.
- A co mi tak - mruknęłam i otworzyłam drzwi na ościerz. Wypadła na korytarz i przez chwilę biegała tam i z powrotem. Chwyciłam ją na ręce i ruszyłam w stronę skrzydła szpitalnego. Na szafce nocnej stała zapalona lampka. Jace spał w fotelu, który najwyraźniej sobie przyciągnął. Lekko szturchnęłam go w ramię, wcześniej srawiając Lunę na sąsiednim łóżku.
- Popilnuję jej - wyszeptałam. Skinął głową i lekko się zataczając, wyszedł. Usiadłam w fotelu i popatrzyłam na pogrążoną we śnie Clary. Nagle dziewczyna otworzyła oczy.
- Jace o złotych skrzydłach, Simon o zakrwawionych i czarnych, Valentine - kolejne jej słowa przechodziły w szept. Potrząsnęłam jej ramię. Wybudziła się i popatrzyła na mnie nieprzytonma.
- Kim jest Valentine? - spytałam
 
<Clary?>

środa, 16 października 2013

Od Clary CD Sabine

- Czy ja dobrze rozumiem? Dałaś tamtemu chłopakowi podróbę kamienia, a ten chce cię zabić? - burknął Jace
- Spadające anioły. Jace ze złotymi skrzydłami, Simon z czarnymi i  zakrwawionymi. Sebastian i Lilight. Wielka bitwa z Valentinem i demonami. Isabelle naga, opleciona batem. - mamrotałam w kółko - Spadające anioły. Jace ze złotymi skrzydłami, Simon z czarnymi i  zakrwawionymi. Sebastian i Lilight. Wielka bitwa z Valentinem i demonami. Isabelle naga, opleciona batem.
- Clary? - spytał Jace - Dobrze się czujesz?
- Mhm... - mruknęłam
- Na pewno? - dopytywała się Sabine - Co to znaczy? To o czym mamroczesz.
- Nie może się stać. Nie.
- Clary?
Zerwałam się z krzesła i wybiegłam do hm... gdzieś... Słyszałam jak reszta biegnie za mną wykrzykując moje imię. Po mimo to nie zwalniałam. Kojarzyłam fakty. Spadające anioły to może być Aron. Isabelle naga opleciona batem, to okazało się prawda tylko, że nie była naga. Opadłam na kolana. Po chwili Jace już był przy mnie i brał na ręce. Zemdlałam.

***

- Nic nie rozumem. - słyszałam jakby z oddali zrozpaczony głos Jace'a - To nocna łowczyni powinna się już obudzić.
- Nie wiem. Może coś się stało. - od powiedział mu damski głos, chyb Sabine
- To już trzy dni!
Trzy dni. Myślałam. Trzeba się obudzić. A jednak nie mogłam, poruszyłam się rzez sen.
- Poruszyła się! - krzyknął

***

Otworzyłam oczy. Zobaczyłam Jace'a siedzącego koło łóżka.
- Gdzie ja jestem? - spytałam słabo, a on zerwał się z krzesła i ukląkł przy łóżku.
- W skrzydle szpitalnym. - od powiedziała Sabine stając za moim chłopakiem - Minęły cztery dni.

<Sabi? Jace?>

poniedziałek, 14 października 2013

Od Sabine CD Jace'a


- Zawróć ! - krzyknęłam do Ahiry siedzącej na smoku. Rozglądnęłam się niepewnie. Spojrzała na mnie zdziwiona i wzbiła się w powietrze, z dala od cienia. Ja również wybiegłam na rozgrzany słońcem plac.
- Wyjaśnisz nam o co chodzi ? - spytał zirytowany Jace.
- W instytu... - Nie zdążyłam dokończyć, bo zza drzewa wyszedł Aaron. Przed nim stała Izzy, uwięziona w jego uścisku, owinięta własnym batem.
- Zostaw ją ! - krzyknęłam - Oni nie są ci potrzebni.
- Daj mi kamień, a zostawię was w spokoju. - Znowu ten wredny uśmieszek. Miałam ochotę zedrzeć go z jego twarzy. Wściekła zerwałam wisiorek z szyi. Na jego końcu wisiał podłużny ametyst.
- Podejdź. Powoli. - ruszyłam wolno w jego stronę. Stanęłam przed nim. Ściągnął bicz z Izzy i okręcił go sobie wokół nadgarstka. Dziewczyna poderwała się w ziemi i chciała go uderzyć w twarz.
- Nie - powiedziałam krótko i przytrzymałam jej pięść - Chroni cię Przymierze.
- Schowaj nóż Sabi i daj mi kamień. - wyciągnął rękę w moim kierunku. Mogłam oczywiście uciec, ale to oznaczałoby możliwość przekroczenia granicy. Schyliłam się by schować nóż do cholewy buta. Izzy dołączyła do reszty i z zdenerwowaniem przyglądała się całej scenie. Jace trzymał mocno Alec'a. Szybko się wyprostowałam i uderzyłam z całej siły Aarona w twarz. Zachwiał się do tyłu, trzymając złamany nos.
- Uciekajcie - krzyknęłam ile sił w płucach i sama rzuciłam się do ucieczki. Niebo pociemniało, jakby zbierało się na burzę. - Do Instytutu ! - Zaczęliśmy morderczy bieg w stronę schronienia, jakie dawały nam jego magiczne granice. Na ulicach pojawili się ludzie. Nawet nie próbowaliśmy ich ominąć. W oddali majaczyły kształty ogromnego budynku. Wpadliśmy wszyscy przed wielkie drzwi w momencie, kiedy jeden z cieni próbował nas dopaść. Rozsypał się w kupkę popiołu. Zamknęłam drzwi i poczułam na sobie wzrok reszty.
- Wszyscy cali ? - spytał Alec podchodząc do mnie. Skinęłam głową.
- Chyba muszę wam wszystko wyjaśnić. - westchnęłam i ruszyłam w stronę kuchni. Usiadłam przy stole i czekałam aż pozostali się zbiorą.
- Słuchamy - powiedział nonszalancko Jace.
- Dałbyś już spokój - trąciła go Clary.
- Jak wiecie, lub nie, mieszkałam w środku lasu. Pewnego dnia, wracając znad jeziora, zastałyśmy dopalające się zgliszcza. Wszystko spłonęło. Zabrałyśmy co się dało i ruszyłyśmy do najbliższego miasta. Przez dłuższy czas żebrałyśmy. Maya kradła. Pewnego dnia, do drzwi naszej chatki - zrobiłam cudzysłów przed słowem chatka - Stał w nich Aaron. Obiecywał nam lepsze. Życie, za jedną drobną przysługę. Chodziło o kamień. Nie wiedziałam, kim był. Dopiero, kiedy zobaczyłam Ametyst, zrozumiałam, że mam coś cennego. Dałam mu podróbę a sama wzięłam oryginał. Potem uciekałam. Całe moje życie stało się jedną wielką ucieczką. W końcu sobie odpuścił. Do dzisiaj - mruknęłam.
 
< Jace, Clary, Ahi, Izzy, Simon, Alec ?>

Od Jace'a CD Sabine

- Wampir? - spytałem
- Upadły anioł! - odkrzyknęła
- Nie, nie, nie! - wrzasnęła Clary wyciągając telefon i dzwoniąc - Halo? Dzięki bogu! Mogłabyś przylecieć tu? - przez chwile słuchała rozmówcy - Tu czyli do parku. Tak. Tak. Najlepiej na niej, tak. Dobra. Dzięki! - powiedziała i schowała telefon
- Nie ma lepszego momentu Fray?! Naprawdę?! - wrzasnąłem
- Zaraz to odszczekasz! - krzyknęła
Po chwili usłyszałem ryki smoków i krzyk Ahiry.
- No co się stało? - spytała lecąc koło biegnącej Clary
- Upadły anioł.
- Co?! - krzyknęła i weszła do cienia, a Sabine za nią.

<Sabine? Ahira & reszta?>

niedziela, 13 października 2013

Od Sabine CD Clary


Ledwo wyszliśmy od Magnusa, Clary zemdlała. Jace złapał ją w ostatniej chwili. Z lekkością wziął ją na ręce.
- Kiedy łaskawie przestaniecie mdleć ? - spytał zaczepnie Simon. Lekko trąciłam go w ramię.
- Nie możemy tak wejść do Instytutu - stwierdziłam zerkając na bladą dziewczynę - niedaleko jest park.
- Prowadź - ruszyliśmy krętymi uliczkami opustoszałego miasta. Po chwili doszliśmy do parku.
- Połóż ja na ławce - pokazałam na drewnianą ławkę stojącą samotnie pod drzewem. Najpierw usiadł na niej Jace, położył sobie głowę Clary na kolanach i zaczął głaskach ją po głowie. W końcu dziewczyna się obudziła. Spojrzała po nas wszystkich
- Co się stało? - spytałam
- Nic. - mruknęła
- Na pewno?
- Tak. Co się stało gdy... miałam wizję?
- Miałaś wizję?! - krzyknęłam zdziwiona.
- Tak. Znowu. Co się stało gdy ją miałam. - warknęła.
- Przenieśliśmy ciebie tutaj. Ale radzę nam stąd odejść. To raczej nie ciekawa okolica... - rozejrzałam się wokoło.
- Przecież przyziemni nas nie widzą - mruknęła Izzy.
- Nie chodzi mi o przyziemnych... Kręcą się tu Cienie...
- Kto ? - spytali chórem.
- Opowiem wam po drodze - ruszyłam do furtki. Nagle wyrosła przede mną czarna jak noc postać. Zaklęłam pod nosem i cofnęłam się o krok, wyjmując z kieszeni anielskie ostrze.
- Mamy kilka nie rozwiązanych spraw Sabi - z cienia wyłoniła się postać chłopaka. Miał na sobie czarną, rozpiętą do połowy koszulę i opadające luźno na biodra spodnie. Był boso.
- Aron - warknęłam. Wszędzie rozpoznam te złote oczy i pogardliwy uśmiech. - Czego chcesz ?
- Wiesz czego... - zbliżył się o krok. Usłyszałam trzask bicza. Przeleciał obok mojej głowy, wywołując snop iskier, które poparzyły Aarona.
- Jeszcze krok i stracisz głowę - warknęła Izzy. Wszyscy trzymali w rękach anielskie ostrza. Oprócz Simona, który stał w pełnej gotowości do ataku. Alec stanął obok mnie.
- Na mój znak - wyszeptał ledwo słyszalnie. Kolejny trzask z bicza. Chłopak powalił mnie na ziemię, tak, że broń minęła mnie o włos. Wstałam z ziemi i rzuciłam się do ucieczki.
- Trzymajcie się słońca ! - krzyknęłam przez ramię.
 
< Ktokolwiek, kto tam był ?>

sobota, 12 października 2013

Od Clary CD Sabine

Magnus sypnął Sabine jakimś proszkiem, a ta znów zemdlała. Na szczęście Alec ją złapał i zaniósł z powrotem na łóżko. Uklękłam przy łóżku, a reszta stanęła obok. Po chwili Sabi otworzyła oczy.
- Nic ci nie jest? - spytałam łagodnie
- Nie... chyba nie. - odpowiedziała słabo
- Spróbuj stanąć. Magnus zajął się już chłopakami i możemy iść. Dasz radę?
- Tak.
Ruszyłyśmy powoli do drzwi. Po drodze Bane mnie zatrzymał i wręczył dwie sakiewki. Jedna z moim imieniem, druga z Sabine. Skinęłam głową. Wyszliśmy na zewnątrz. Zobaczyłam ciemność. Spadające anioły. Jace z złotymi skrzydłami wyrastającymi z pleców i Simona z czarnymi, zakrwawionymi. Sebastiana i Lilight. Wielką bitwę z Valentinem i demonami. Isabelle nagą, oplecioną batem. Otworzyłam oczy. Leżałam na ławce w parku z głową na kolanach Jace'a, który głaskał mnie po głowie.
- Co się stało? - spytała Sabine
- Nic. - mruknęłam
- Na pewno?
- Tak. Co się stało gdy... miałam wizję?
- Miałaś wizję?! - krzyknęła Sabi
- Tak. Znowu. Co się stało gdy ją miałam. - warknąłam

<Sabine?>

Od Sabine CD Clary

Clary lekko zapukała do drzwi. Przez dłuższy czas nic się nie działo. Jednak po chwili ktoś otworzył je z takim rozmachem, że mało co nie dostałam w nos. W drzwiach stanął dość... ciekawy mężczyzna.
- To tylko wy... - mruknął i próbował zamknąć wejście. Zastawiłam je stopą.
- Musimy wejść - powiedziałam z naciskiem i spojrzałam mu w oczy. Uniósł brwi ze zdziwienia i odsłonił przejście. Weszliśmy do środka. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, że już kiedyś tu byłam. Nagle zaczęła boleć mnie głowa. Zmarszczyłam brwi i usiadłam w jednym z dwóch foteli w skromnym, aczkolwiek dużym mieszkaniu. Zaczęłam pocierać skronie, próbując pozbyć się nieznośnego dudnienia za oczami.
- Okej? - podszedł do mnie Alec. Skinęłam głową i machnęłam ręką by poszedł. Słyszałam, jak mówi coś na uboczu do Izzy i odchodzi w stronę Jace' i Clary. Przed oczyma zaczęły mi latać mroczki. Przymknęłam powieki, licząc, że mi przejdzie. Jednak zrobiło mi się gorzej i poczułam jak mdleję.

***

- Miałaś tylko jej pilnować ! - rozpoznałam krzyk Alec'a.
- Wszystko było dobrze, aż nagle sama zemdlała ! Simon może potwierdzić! - rodzeństwo zaczęło się kłócić.
- cicho ! Chyba się budzi ! - poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Soo się sało? - spytałam słabo, chwytając się za głowę. Leżałam na podłodze w jakimś małym pokoiku. W rogu stali Jace i Magnus, rozmawiając ze sobą ściszonymi głosami. Przez drzwi zerknęła Izzy i Simon. Zerknęłam na osobę obok mnie i ujrzałam zatroskaną twarz Clary.
- Wszystko okej? - spytała i pomogła mi wstać.
- Chyba tak. Co to było?
- Zemdlałaś i tyle - odparł Jace zerkając przez ramię.
- Jace - warknął Alec - może powiemy jej prawdę ?
- Podejdź - mruknął Magnus. Niepewnie ruszyłam w jego stronę. - To może być trochę bolesne - dmuchnął mi w twarz jakimś proszkiem. Zaczęłam się krztusić i poczułam jak odpływam...
Stałam na środku spalonej polany. Wokół mnie unosiły się wróżki, które osuszały moje łzy. Obraz szybko się zmienił. Wokoło mnie padał śnieg. Nie czułam jednak zimna. Szłam. Nie. Uciekałam. Biegłam ośnieżonymi ulicami, co chwila zerkając za siebie. Goniły mnie dwie mroczne postacie. Skręciłam w ciemną uliczkę i w duchu liczyłam, że mnie nie zauważą. Pobiegli dalej. scena znowu się zmieniła. Siedziałam na ławce, obok mnie siedział jakiś człowiek. Śmialiśmy się. Nagle zza drzewa wyłoniły się te same postacie. Zerwałam się do biegu, nadal się śmiejąc. Uciekłam bez trudu. Zmiana sceny. Stałam pośrodku jakiejś hali. Z ciemności zaczęli wychodzić ludzi. Pozdrowiłam ich i dałam jakieś plany. Liczne obrazy mijały mi przed oczami. Szłam ośnieżoną ulicą w stronę domu Magnusa. Przez chwilę z nim rozmawiałam, gestykulując i rozglądając się nerwowo. Czułam, że jestem obserwowana. Wyciągnęłam przed siebie rękę. Poczułam jak przechodzi mnie dreszcz i wyrwałam się z transu.
Otworzyłam oczy i zobaczyłąm twarze przyjaciół.

<Alec, Clary, Jace, Izzy, Simon?>

piątek, 11 października 2013

Od Clary CD Sabine

- Nie możesz. - powiedziałam przerażona
- Dlaczego? - spytała zdziwiona
- Bo... - spojrzałam na Alec'a - Po prostu...
- To sprawa Nefilim. - dokończył Jace
- Jak chce iść, to niech idzie. - wstawił się za nią Alec
- Dobra. - mruknęłam
- Cudownie.
Ruszyliśmy po drodze dobiegła do nas przerażona Isabelle. Z pytaniem co im się stało.
- Lecimy na smokach? - spytała Izzy
- Tak będzie szybciej, ale Jace i Alec jadą z kimś innym, a Sabine nie ma wyjścia. Więc proponuję. Ja z Jace, Isabelle z Alec, a Sabine z... z Simonem?
- Dobra... Zadzwonię po niego. - powiedziała Iz i odeszła na chwilę. - Dobra. Czeka na dziedzińcu.
- Super. - powiedział Alec
Po chwili dołączyliśmy do Simona i wsiedliśmy na smoki.
- Gdzie lecimy? - spytał Simon podlatując
- Do Bane.
- Okej. Zgaduję, że Jace i Alec się poparzyli. Czemu nie użycie tych swoich run?
- Nie działają. Inie sam się poparzyli tylko demon Infernus.
Simon przewrócił oczami, ale nic nie powiedział. Wylądowaliśmy. Alec nagle stanął jak wryty i tylko patrzył się na budynek. Simon też, z tego co pamiętam jak był tu pierwszy raz zmienili go w szczura... Ja, Jace, Isabelle i Sabine podeszliśmy do drzwi.

<Sabine? Aalec? Jace? Isabelle? Simon? Co dalej?>

środa, 9 października 2013

Od Sabine CD Jace'a

Zirytowana uderzyłam głową w stół. Już drugą godzinę kułam te kilka zdań i nadal nie mogłam ich zapamiętać. Został już tylko Simon i Alec, przez grzeczność.
- Tego nie da się zapamiętać. - Po raz kolejny przeczytałam kilka stron tekstu. Kątem oka, zauważyłam, że obaj zaczynają zasypiać. Jace, Clary i Izzy poszli już godzinę temu. - Idźcie jak chcecie - machnęłam na nich ręką. Simon wstał i wyszedł tak szybko, że nawet go nie zauważyłam. Alec się zawahał. Zatrzasnęłam księgę i podniosłam się z krzesła - I tak nic więcej nie zapamiętam.
- Jak chcesz możesz ją pożyczyć - zaproponował chłopak. Pokręciłam głową i poczekałam aż odłoży je na miejsce.
- Masz coś dzisiaj ciekawego do roboty ? - spytałam od niechcenia.
- Raczej nie. A czemu się pytasz?
- Z ciekawości - wzruszyłam ramionami i wyszliśmy z biblioteki. W ciszy odprowadził mnie przed mój pokój, w którym już, Dzięki Bogu, wymieniono drzwi.
- Do jutra - powiedziałam i szybko wślizgnęłam się do środka. Tutaj także przyniesiono parę mebli z innych pokoi. Zerknęłam na zegarek. 22:30. Przebrałam się w piżamę i od razu zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk kropli deszczu rozbijających się o szybę w moim pokoju. Zerknęłam na zegarek i wyskoczyłam z łóżka. Nie mówiąc o tym, że opuściłam zajęcia z magii, to jeszcze spóźnię się na walkę. Pędząc do łazienki, potknęłam się o worek, leżący na ziemi. Zaglądnęłam do niego i mnie zatkało. W środku były ubarania i kartka.
" Wiem, że pewnie wszystkie ciuchy ci się sfajczyły, więc razem z Izzy, oczyściłyśmy nasze szafy z ich nadmiaru. " Clary.
Wyrzuciłam wszystko na podłogę. Kilka zwykłych bluzek, jeansy i parę bluz. Większość czarna. Ubrałam na siebie czarną koszulkę z logo jakiegoś zespołu, jeansy i tenisówki. Zaplotłam włosy w warkocz i wybiegłam na korytarz w duchu licząc na wyrozumiałość Leii. Na ramieniu jak zwykle siedziała mi Luna, nadal pogrążona we śnie. Nagle na kogoś wpadłam.
- Alec! Co ci się stało! - krzyknęłam przerażona na widok jego twarzy. Skrzywił się i cofnął o krok. Cała jego prawa ręka była oparzona, nie wspominając o włosach i twarzy. Za nim stał Jace, który nie wyglądał dużo lepiej - Co wyście najlepszego zrobili?
- Jace! - zza moich pleców wybiegła Clary i padła w ramiona swojego chłopaka - Co wam się stało?
- Nie mogliśmy zasnąć i postanowiliśmy się rozerwać - mruknął Alec - Mieliśmy informację, że to zwykły demon. A tu Infernus...
- W środku nocy, wyszliście bez nas, pokonać demony? Tylko dlatego, że nie mogliście spać? - spytałam się, nie dowierzając.
- Dlaczego się nie uzdrowiliście - zapytała Clary, badając dokładnie twarz swojego chłopaka.
- Nie działa. Musimy iść do "sama wiesz kogo ". - powiedział Jace.
- Nie pójdziemy przecież do niego - mruknęła Clary, zerkając z ukasa na Alec'a - mieszka na drugim końcu Brooklynu.
- Mogę wiedzieć o kim mowa? - wtrąciłam się
- Magnus Bane. Pewnie nie dużo ci to mówi...
- Racja - wzruszyłam ramionami - ale chyba nie mamy większego wyboru.
- Mamy? - spojrzał na mnie Alec
- Idę z wami.

<Clary?, Jace?, Alec?>

Od Jace'a CD Shan'a

- Nie. - warknąłem na Sabine i odeszłem w stronę Domu smoków.
Jedyne na co miałem ochotę to, albo zobaczyć Clary, albo polatać na smoku.
- Jace! Czekaj! - zawołał Alec biegnąc za mną
- Co? - syknąłem
- Zobacz jak wyglądasz! Co sobie o tobie Clary pomyśli?
Stanąłem. No tak, o tym nie pomyślałem... Po chwili byłem pod drzwiami mojego pokoju z Alec'em u boku. Nie mam pojęcia dlaczego za mną poszedł. Wszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Gdy wyszedłem z łazienki Alec zapytał
- Chcesz iratze?
- Dzięki. - mruknąłem a on złapał moją rękę
- Gotowe. - powiedział po chwili
- Super. Dzięki za pomoc, ale...
- Idziesz do Clary. Rozumiem. - dokończył
- Chcesz iść ze mną? Możesz zabrać Isabelle z Simonem i Sabine.
- Do Clary? - zdziwił się
- Nie. Ja idę teraz po Clary i idziemy do biblioteki uczyć się do sprawdzianu.
- Serio?
- Tak.
- Ty?
- Tak. Z Clary.
- Do sprawdzianu?
- Tak! Chłopie! Nie rozumiesz?! - zacząłem się irytować
- Co ta za sprawdzian skoro zamierzasz się uczyć?
- Ze Smokologii.
- A. To idę z tobą.
- Dobra. Ja idę po Clary i Izzy , a ty po Sabine i Simona. Ok?
- Jasne.
- Świetnie widzimy się pod biblioteką okej.
- Tak. - powiedział i zniknął mi z oczu
Podbiegłem do sypialni Clary.
- Idziemy? Dołączy do nas Alec, Isabelle z Simonem i Sabine.
- Jasne. - uśmiechnęła się
- Chodź muszę iść po Izzy. - odwróciłem się i zobaczyłem, że stoi za mną Iz.
- O cześć. - powiedziałem - Idziesz z nami?
- Tak. - odpowiedziała i razem poszliśmy
Pod biblioteką doszli do nas Alec z Sabine i Simonem.

<Sabine? Alec? Isabelle? Clary? Simon?Co robimy dalej?>

poniedziałek, 7 października 2013

Od Shan'a CD Colette/Sabine

- Shane. - przedstawiłem się dziewczynie, którą mylnie wzięłam za kota - I tak, chętnie się przejdę. - Ruszyliśmy ciemnymi korytarzami
- Jesteś nowy? - spytała Collette
- Niedawno przyszedłem. - oczarowałem ją uśmiechem. Zauważyłem rumieńce na jej twarzy
- Do jakiej klasy chodzisz?
- Walki.
- Ja do klasy o magicznych istotach. - była wyraźnie zasmucona tym faktem. - Kurczę! Zapomniałam, że mam jeszcze dodatkową lekcję ze strzelania z łuku. - jęknęła dziewczyna
- Jak chcesz, mogę ciebie nauczyć. - zaproponowałem
- Chętnie. Jutro o 18 na dziedzińcu?
- Dobra. - Dziewczyna odbiegła. Szedłem dalej korytarzem w stronę kuchni. Zamyślony wpadłem na Jace'a.
- Sorki. - mruknąłem
- Uważaj następnym razem.
- Tylko na ciebie wpadłem. - krzyknąłem. Nie zauważyłem pięści lecącej w moją stronę. Uderzyła w moją szczękę. Oczywiście mu oddałem. Biliśmy się przed kilka minut. Nagle poczułem, jak ktoś na rozdziela. Zobaczyłem twarz jakiegoś chłopaka.
- Czy wy już naprawdę za siebie nie możecie?! - podbiegła do nas dziewczyna elf.

Od Sabine CD Alec'a

Alec lekko mnie pocałował. Zerknęłam w jego duże, niebieskie oczy. Objął mnie i usadowił na skraju dachu.
- Jak tu pięknie - westchnęłam i wtuliłam się w niego. Założył mi włosy za ucho i lekko dotknął ich spiczastych końcówek.
- Dlaczego przeniesiono cię do klasy Elandiela - spytał nagle.
- Widziałeś mój pokój? Albo chociaż korytarz przy nim?
- Nieee... Ale Jace coś wspominał.
- Może i lepiej, że go nie widziałeś - uśmiechnęłam się i zerknęłam na zegarek Alec'a. - Muszę już iść. Muszę nakarmić Lunę i jeszcze trochę uprzątnąć.
- Pozwolisz, że ci pomogę zejść na dół - uśmiechnął się szelmowsko i podał mi rękę. Zlecieliśmy na dziedziniec.
- Mogę cię odprowadzić ? - zaproponował i objął mnie ramieniem. Wyszeptał parę słów do smoka, który ponownie wzbił się w powietrze i po chwili zniknął nam z oczu. Ruszyliśmy korytarzem do mojego pokoju.
- O w mordę - wyszeptał Alec i ruszył biegiem przez korytarz. Podniosłam wzrok i zauważyłam bijących się Jace'a i Shane'a. Alec podbiegł do nich i odciągnął od siebie. Podbiegłam do nich. Leciały ostre słówka. I jeden i drugi miał nieźle przeoraną twarz.
- Czy wy już naprawdę za siebie nie możecie ?! - krzyknęłam na nich.

<Jace?, Shane?>

niedziela, 6 października 2013

Od Alec'a CD Sabine

Patrzyłem jej w oczy, a wszyscy patrzyli na nas.
- Dajmy im trochę prywatności. - powiedziała Clary
- Ale oni dopiero się poznali! - zawołali Isabelle i Jace
- Aty z Clary uwinęliście się w 2 miesiące Jece. - zagrzmiał Simon na co Clary się zarumieniła
- No dobra...
Wszyscy poszli.
- Eee... Mógłbym cię zabrać w jedno miejsce? - spytałem
- Dobrze.
Wsiedliśmy na smoka, a ona mnie objęła. Polecieliśmy na dach. Zeskoczyłem ze smoka i ją złapałem. Pocałowałem ją lekko.

<Sabine?>

Od Colette CD Shan'a

- Kici kici - zaczął mnie wołać jakiś chłopak
- Ja ci dam kici kici - spojrzał na mnie zdziwiony kiedy stałam się dziewczyną - co ty sobie myślisz? Nie każdy kot może lubić takie powiedzonko! - spojrzałam na niego, był całkiem ładny zrobiło mi się głupio.
- Przepraszam... może już sobie pójdę...
- Nie to ja przepraszam, czasami za bardzo się tym przejmuję, nie chciałam - spuściłam wzrok - może się przejdziemy i porozmawiamy?
- Chętnie - odpowiedział chłopak - a tak wogóle jak masz na imię?
- Colette, a ty?

<Shane?>

Od Sabine CD Clary

- Sabine idziesz z nami? - spytał się mnie Alec. Zerknął na Lunę chrapiącą cichutko na moim ramieniu - Możesz lecieć ze mną.
- Chętnie. Wszystko, byle by nie spędzać więcej czasu w tej przeklętej sali - wzdrygnęłam się i razem z nimi ruszyłam na dziedziniec na którym czekały na nas smoki.
- Poznaj Veratona - Alec położył rękę na pysku swojego smoka. Spojrzałam w jego wielkie oko i poczułam jak robi mi się ciepło na sercu - Pomogę ci wejść - zaproponował chłopak i z gracją usadowił mnie na grzbiecie. Po chwili on również wsiadł. Objęłam go w pasie i przytuliłam się, by nie spaść. Reszta już była na góże i czekała na nas.
- Lepiej ją schowaj - wskazał na Lunę. Był tylko kilka centymetrów od mojej twarzy. Wzięłam smoczątko z ramienia i schowałam do kieszeni na piersiach. Poczułam jak przez całe ciało smoka przechodzi fala energii i po chwili byliśmy w przestworzach. Wtuliłam się mocniej w Aleca i zamknęłam oczy.
- Możesz otworzyć oczy - ledwo wyłapałam słowa, które kradł wiatr. Rowarłam powieki i ujrzałam piękny widok miasta oświetlonego jedynie zachodzącym słońcem. Przestaliśmy wzbijać się wyżej i szybko dogoniliśmy pozostałych.
- Jak to jest, że oni nas nie widzą? - spytałam Jace'a, kiedy przelatywaliśmy koło niego.
- Problem w tym, że widzą. Ale ludzie rzadko patrzą w górę - wzruszył ramionami i skupił się na tym, by na nikogo nie wpaść. Lataliśmy przez godzinę i uznaliśmy, że trzeba już wracać. Wylądowaliśmy na dziedzińcu.
- Zejdę pierwszy - zaproponował Alec. Jego kruczoczarne włosy stały na wszystkie strony, jednak był nadal podekscytowany i uśmiechnięty. Zgrabnie zeskoczył na ziemię - Teraz ty. Złapię cię - miałam nogi jak z waty i nie poczułam, jak zaczęłam się zsuwać. Upadłabym na bruk, gdyby nie silne ramiona, które utrzymały mnie nad ziemią. Alec postawił mnie na nogi. Nasze twarze były tylko kilka centymetrów od siebie.

<Alec?, Jace?, Clary?, Simon?, Isabelle?>

Od Clary CD Sabine

- Jak ty się tu dostałaś? Jakim cudem wyleciałaś z Idrisu? - szeptałam głaszcząc ją po głowie
- Wpuścił i sprowadził nas Viatrix Viressess. Tęskniłam za tobą. - usłyszałam
- Ja za tobą też. Polatamy? Mamy z resztą jeszcze 2 godziny wolne.
- Dobrze.
- Jace! Isabelle! Alec! Simon! Ahira! Polatamy? - spytałam jak przybiegli ze swoimi smokami
- Jasne! Kto pierwszy na dachu! - zawołał Jace
Wsiadłam na Saphire, która pochyliła się by mi pomóc. I stanęłyśmy w rzędzie.
- Na trzy! - zwołała Izzy - Raz, dwa, trzy!
Wystartowałyśmy. Mieliśmy wielkie szczęście bo smok Jace'a w dzień latał normalnie, a nie szybko. Poza tym my byłyśmy najszybsze. Wylądowaliśmy na dachu w takiej kolejności:

1. Clary z Saphirą
2. Jace z Shadow'em
3. Isabelle z Rose
4. Simon z Sanguinem
5. Alec z  Venator'em
6. Ahira z Laurel

- I jak podobało się? - zapytałam
- Jasne! - zawołał Alec
- Idziemy do lasu? Coś mam wrażenie, że chcą polować... - powiedział Simon
- Chodzicie powiedzieć Elandielowi o tem, że chcemy wyjść. - powiedziała Isabelle
- Ok. - odpowiedziałam
- Wiecie co... ja chyba nie pójdę. - powiedziała Ahira
- Jasne. - powiedział Jace
Zlecieliśmy  na ziemię.
- Zaczekaj tu Saphiro. - szepnęłam
- Dobrze. Czekam.
Poszliśmy korytarzem nagle Jace powiedział.
- Alec jak chcesz Sabine może iść z nami.
- Jak ona chce.
Weszliśmy do sali Elandiela.
- Elandielu mamy wolne parę lekcji czy moglibyśmy polecieć do lasu? Z Sabine jeśli będzie chciała oczywiście. - powiedział Jace
- No... - powiedział nauczyciel i spojrzał na Sabine - A idźcie mam jej dość. - wskazał na dziewczyne, która szybko wyszła z ławki i podeszła do nas
- Dziękujemy. - powiedział Simon i wyszliśmy
Na korytarzu Alec zapytał.
- Sabine idziesz z nami? - spojrzał na smoczka leżącego na jej ramieniu i dodał - Możesz lecieć ze mną.

<Sabine lecisz?>

Od Sabine CD Clary

- Luna - wyszeptałam imię małej smoczycy i położyłam ją sobie na dłoni. Nie wiedziałam, jak ma na imię. Sama mi powiedziała.
- Ferus ?! - krzyknął zaskoczony Shane i podbiegł do smoka. Stanął przed nim w pół kroku i zaczął jakby nasłuchiwać. Położyłam sobie Lunę na ramieniu. Zwinęła się w kłębek i zasnęła.
- Poznajcie swoich podopiecznych - powiedział Pan Via - Każdy z nich jest inny. W razie pytań można zgłaszać się do mnie. W bibliotece są książki na temat smoków. Radzę je przeczytać - uśmiechnął się i odbiegł w stronę pracowni.
- No nieźle... - mruknął Shane i usiadł na ziemi. Zerknęłam na pozostałych. Każdy z nich miał już dorosłego smoka. Zerknęłam na Lunę siedzącą na moim ramieniu. Ona również spojrzała na mnie i skubnęła moje ucho. Delikatnie dotknęłam jej główki i zwinęła się w kłębek. W mojej głowie ukazał się obraz kurczaka a po nim oceanu. Zaskoczona zerknęłam na Lunę i poszłam do kuchni. Położyłam ja na blacie i sięgnęłam do lodówki. Wyjęłam z niej kawałek zmielonego mięsa. Podeszła do niego i skubnęła nieufnie. Nalałam jej do małej miseczki wody i cierpliwie poczekałam jak zje. Zerknęłam na zegarek. Za pięć minut mam zajęcia z magii. Delikatnie położyłam Najedzoną i śpiącą Lunę na ramieniu i ruszyłam do sali 569.

< Co z waszymi smokami? Elandiel?>

Od Clary CD Sabine

- Hm... Jak was nie było dołączyło czterech uczniów, a dokładniej Colette, Sabine, Selene i Shane.
- A Sabine sfajczyła korytarz i połowę pokoi. - burknął Jace
- Och odpuść już jej. O! A np. o tym co się stało rano z Shane'm to się nie odezwałeś. - wytknęłam mu
Po chwili do kuchni wpadł pan Via, na co Sabine schowała się za Alec'kiem.
- Dzieciaki za mną! - zawołał i wyszedł
Spojrzeliśmy po sobie wielkimi oczami
- Idziemy? - spytałam
- Okej. - odpowiedziała Isabelle i pobiegliśmy grupą na dziedziniec
Ponieważ biegłam na przodzie jak stanęłam ze zdziwienia wszyscy na mnie wpadli.
- Co jest?! - zawołał Jace
- Tu są... - zająknęłam się
- ...Nasze smoki... - dokączyła Izzy
- Saphira! - zawołałam i pobiegłam do błękitnej smoczycy
Wszyscy przez chwilę wpatrywali się w nie, ale po chwili wszyscy zaczęli biec do swoich smoków.
- Shadow! - zawołał Jace
- Rose! - krzyknęła Isabelle
- Venator! - zawołał Alec
- Sanguinem! - Krzyknął Simon
- Laurel! - usłuszałam krzyk Ahiry, która pewnie przybiegła zobaczyć co to za zamieszanie
- Luna! - powiedziała Sabine klęcząc
- Co się dzieje?! - zawołał ten nowy chłopak  - Ferus?!

<Sabine? Jace? Isabelle? Alec? Simon? Shane? Co było dalej?>

sobota, 5 października 2013

Od Sabine CD Alec'a

- Czemu nie - wzruszyłam ramionami i poszłam za nimi. Tworzyli zgraną paczkę przyjaciół i nie chciałam się im za bardzo wtrącać, ale musiałam coś zjeść. Uchwyciłam kątem oka podejrzliwe spojrzenie Jace'a. Weszliśmy do dużej, przestronnej i nowoczesnej kuchni.
- Wow - zamurowało mnie.
- Kto gotuje? - spytał się Alec, zacierając dłonie - zjadłbym konia z kopytami.
- Zgaduję, że nikt z was nie nauczył się w tym czasie gotować - mruknęła Isabelle i zawiązała sobie wokół pasa fartuch kucharski. Wszyscy jęknęli.
- To może przejdziemy się na miasto? - zaproponowała Clary. Chwyciłam drugi fartuch i zaglądnęłam do lodówki.
- Nawet umiem gotować a mam zakaz wychodzenia z Instytutu - odpowiedziałam, zanim zdążyli zapytać. Wyciągnęłam pomidory, ser oraz kawałek mięsa - Jace. Ty zmielisz mięso, Isabelle pokroi pomidory a Clary ser.
- A ja? - zapytał Alec.
- Zagotujesz makaron - rzuciłam mu paczkę z makaronem - Do roboty - klasnęłam w ręce. Po kilku minutach, mieliśmy domowej roboty spaghetti.
- Pycha - rzuciła pomiędzy kęsami Clary.
- To opowiadajcie, co się działo, kiedy nas nie było - oparła się o krzesło Isabelle

<Jace,Clary?>

Od Alec'a CD Sabine

- Co się stało, ze wpadłaś na Isabelle? Gdyby nie to, że od rana jest w dobrym humorze miałabyś przechlapane. - zaśmiałem się, a dziewczyna coś wymamrotała
- Cześć Sabine. - przywitała ją Clary - Cieszę się, że poznałaś Alec'a. To jest Isabelle. - wskazała dziewczynę na którą wpadła - A to Simon. - pokazała no niego
- Z kąt się znacie? - zapytałem Clary
- Z lekcji. - odpowiedziała
- I z tego jak sfajczyła korytarz. - burknął Jace
- Jace! - krzyknęła Clary
- Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę zobaczyć moją różową pudrową sypialne. - powiedziała Isabelle
- No ja mam granatową. Więc... - mruknąłem
Wszyscy się zaśmiali.
- Idziemy do kuchni? Jestem głodny... - powiedziałem
Odpowiedzieli mi śmiechem
- Dobra. Sabine idziesz z nami? - zapytała Clary

<Sabine?>

Od Sabine CD Isabelle

Siedziałam w pokoju,a raczej czymś, co kiedyś nim było.
- Niezła rozwałka - zerknął przez drzwi jakiś blondyn.
- Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty? - spytałam sarkastycznie. Miałam już dość problemów jak na jeden dzień. Z trudem uciekłam przed wściekłym nauczycielem eliksirów. I jeszcze mało co nie zginęłam przy próbie podnoszenia przedmiotów.
- Nie za bardzo... - mruknął i oparł się o framugę, która od razu się skruszyła.
- Powtórzę jeszcze raz - wstałam z łóżka - i nie będę mówić więcej - podeszłam do niego. Był o jakąś głowę wyższy. - WYNOCHA!!! - krzyknęłam. Chłopak tylko się uśmiechnął i schylił lekko.
- Słodka jesteś, kiedy się złościsz - wyszeptał. Uderzyłam go w twarz i wybiegłam korytarzem. Wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Sorka - podniosłam wzrok. To ta sama dziewczyna co w oranżerii. Wtulała się w jakiegoś chłopaka i chichotała cicho. Obok stali Jace z Clary i jakiś facet z czarnymi włosami. Wszyscy się uśmiechali.
- Dobra, gadać co się tu dzieje - cofnęłam się o krok.
- Panno Newy! - odwróciłam się i ujrzałam wściekłego nauczyciela eliksirów. Szedł w moją stronę i nie wyglądał na zadowolonego.
- Pomocy - rozejrzałam się. Chłopak z czarnymi włosami szybko schował mnie za siebie.
- Czy kogoś pan szukał? - spytała się Clary.
- Wydawało mi się, że gdzieś tu widziałem... Nieważne... - pokręcił głową i odszedł.
- Dzięki - wyszłam zza chłopaka. - Sabine
- Alec

<Alec?>

Od Isabelle CD Sabine

Dalej skradałam się w stronę Jace'a i Clary. Całowali się jakby świata poza nimi nie było... Zastanawiałam się czy tak samo wyglądam ja z Simonem. Zauważyłam, że Jace i Clary idą w stronę chłopaków, a tym samym w moją. Szybkim krokiem wyszłam z krzaków i podeszłam do chłopaków.
- Simon.
- Tak?
- Chodź.
Pociągnęłam go w stronę krzaków i pocałowałam. Nie opierał się, zamruczał z zadowolenia. Po paru minutach, które zdawały się być godzinami, wyszliśmy z krzaków. Clary i Jace już wrócili i rozmawiali z moim bratem.
- Co robiliście? - spytał mnie Alec
- To co oni. - wskazałam głową na zarumienioną Clary i Jace'a
- A wy? - spytał ich
- Nie twoja sprawa. - odpowiedział Jace
Ruszyliśmy w stronę pokoi. Po chwili Jace cały zesztywniał i warknął.Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam jakiegoś chłopaka  na, którego wrzeszczała jakaś dziewczyna. Zachichotałam i wtuliłam się w Simona. Chwile później wpadła na nas ta sama dziewczyna, która zaczepiła mnie w oranżerii.

<Sabine?>

Od Sabine CD Isabelle

Siedziałam po cichu w oranżerii, licząc, że tym razem nikt nie zamierza mnie przyłapać. Rozłożyłam przed sobą parę książek i zaczęłam się uczyć. Wtem usłyszałam jak ktoś wchodzi do oranżerii. Skryłam się na ławce za krzakiem i w duchu modliłam się, by nikt mnie nie zauważył. Wyjrzałam przez ramię i zobaczyłam Jace'a z Clary oraz trójkę nowych. Wkrótce para oddaliła się. Jedna z dziewczyn oddaliła się od chłopaków i zaczęła skradać się w moją stronę.
- Stoisz mi na bluzie - zaczepiłam ją po cichu. Przestraszyłam się mnie lekko i zgrabię z niej zeszła.
- Sorry - odszepnęła i skradała się dalej w stronę Jace'a i Clary. Wolałam się w to nie wtrącać. Chwyciłam książki, wcisnęłam je do starej torby i wyszłam krzaków. Obaj chłopacy spojrzeli na mnie ze zdumieniem.
- Co? Wyrosła mi trzecia ręka? - spytałam żartobliwie i udałam się na dalsze lekcje.

< Co ty tam kombinowałaś, Isabelle?>

piątek, 4 października 2013

Od Isabelle

Pobiegłam z Alec'kiem i Simonem do sali akurat jak ktoś wychodził, a Clary wrzeszczała na Jace'a.
- Clary! Jace! - wykrzyknęłam
- Izzy! - Clary podbiegła do mnie zostawiając w spokoju Jace'a
- Spóżnieni! - wykrzyknęła nauczycielka
- Przepraszamy. Ja i Alec dopiero wróciliśmy z Idrisu, a Simon z hotelu Dumort
- Z hotelu Dumort?
- Tam mieszkają wampiry z Nowego Jorku. Musiałem się spotkać z Raphael'em. - wyjaśnił Simon
- Dobra marsz ćwiczyć.
- Jasne. - mrukną Alec
Podeszliśmy do reszty, po 20 minutach lekcja się skończyła i poszliśmy do oranżerii, gdzie Jace i Clary oddalili się. Postanowiłam zostawić chłopaków i zaczęłam skradać się za nimi. Zobaczyłam, że się całują. Po chwili zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.

<Sabine?>

Od Shan CD Jace'a

- Przepraszam, że uraziłem twoje wielkie ego - wstałem i otrzepałem spodnie - lepiej już sobie pójdę, by nie zrazić więcej twojej dumy - odwróciłem się na pięcie i ruszyłem biegiem. Słyszałem jak Jace się podnosi, lecz chyba nieźle musiałem go kopnąć. Wybiegłem z sali i biegłem dalej labiryntem korytarzy. Oparłem się o ścianę i walczyłem o każdy oddech. Nagle, obok mnie pojawił się szary kot.
- Kici, kici - przyklęknąłem i zacząłem przywoływać do siebie zwierzę.
- Ja ci dam! Kici, kici! - kot zamienił się w dziewczynę!

<Collette?>

Od Jace'a CD Shane

- Jace! - krzyknęła Clary podbiegając, pomogła nam wstać
- Odsuń się. - powiedziałem do niej
- Nie.
Clary szybkim ruchem wyrwała mi nóż, który natychmiast stracił blask i odrzuciła.
- Co ty wyrabiasz?! - krzyczała na mnie
- Sam się prosił.
- Wiesz jakoś nie widziałam.
Usłyszałem jak nowy krztusi się ze śmiechu.
- Z czego się śmiejesz idioto? - spytałem chłopaka
- Z ciebie? A to jest?
- Ktoś z kim radze ci się nie zdawać jeśli ci życie miłe. - warknąłem na niego

<Shane?>

Od Shane

Ruszyłem biegiem do sali walk. 
- Spóźniony - krzyknęła od progu Lea, którą poznałem parę chwil wcześniej. Zdobyłem się na najbardziej czarujący ze swoich uśmiechów.
- Przepraszam. Jeszcze nie do końca się z tym łapię. - podbiegłem do trójki uczniów, którzy ćwiczyli i przyłączyłem się do nich. 
- Widzieliście może Sabine ? - spytała jedna dziewczyna. Miała długie, czarne włosy i bladą cerę. 
- Pewnie znowu coś fajczy... - mruknął chłopak po mojej prawej i kopnął z półobrotu manekina, który dzielnie trzymał się w jednej pozycji. 
- Jace ! - krzyknęła dziewczyna z kruczymi włosami i palnęła go w ramię.
- Chcesz wojny aniołku ? - stanął przed nią w lekkim rozkroku. W jego dłoni znalazł się długi, cienki nóż o błyszczącym ostrzu. 
- Proszę bardzo łowco.
- Hej! - wtrąciłem się - może by tak załatwić to trochę inaczej...
- Dobrze, mogę sprać ciebie - odwrócił się błyskawicznie chłopak i zamachnął się nożem, tylko o kilka milimetrów mijając moją pierś. 
- To nie fair. Masz nóż - zaprotestowałem.
- Życie jest nie fair - mruknął i rzucił się na mnie. Uskoczyłem w bok i chciałem go uderzyć w plecy, lecz już go tam nie było. Podciął mnie i poleciałem na ziemię. Boleśnie upadłem na plecy. Z całej siły zamachnąłem się na jego kostkę. Krzyknął i również upadł.

<Jak było dalej Jace?>

wtorek, 1 października 2013

Od Sabine CD Azara

Ruszyłam ciemnym korytarzem do pokoju. Na korytarzach zostało jeszcze paru uczniów. Kiedy ich mijałam, temat bardzo szybko zmieniał się z pożaru na cokolwiek innego. Przed czymś, co kiedyś było moim pokojem stała Ahira. Miała przybrudzoną sadzą twarz i lekko oparzone ręce oraz skrzydła. 
- Nic ci nie jest? - spytała zmartwiona - pomóc ci w czymś?
- Dam sobie radę. Połóż się jeszcze spać - weszłam do środka i zaniemówiłam. Wszystkie meble nadawały się już tylko do wyrzucenia. Wszystkie oprócz skrzyni w której trzymam zapasowe rzeczy i pamiątki rodzinne. W łazience, która nie poniosła większych strat, przebrałam się w białą koszulkę, jasne jeansy i szarą bluzę. Spod czegoś, co kiedyś było moim łóżkiem wyciągnęłam czarne, znoszone tenisówki. Podskoczyłam w nich parę razy, upewniając się, czy podłoga się nie załamie. Chwyciłam mokrą szmatkę i zaczęłam pomału zmywać sadzę ze ścian korytarza. Kiedy uznałam, że nic więcej nie mogę z tym zrobić, skierowałam się z powrotem do pokoju i zaczęłam go porządkować. Zaznaczyłam, które meble należy wyrzucić a które jeszcze się przydadzą. Zamierzałam się nimi zająć później. Wybiegłam pędem z mojego pokoju, kiedy zegar w kościele niedaleko wybił piątą. Ruszyłam do sali 569 na lekcję śmierci. Zapukałam cicho do sali 569
- Wejść - odezwał się głos ze środka. Otworzyłam drzwi i moim oczą ukazała się skromnie wyposażona sala. 
- Stój! - rozkazał Elandiel - Nie wracaj, póki nie uprzątniesz tego gniazda na swojej głowie - zaczerwieniona ze wstydu pognałam do najbliższej łazienki i w miarę się ogarnęłam. Wróciłam do sali.
- Może być - mruknął nauczyciel i wskazał na miejsce przed sobą. Usiadłam i zapatrzyłam się w okno.
- Co to było? - zapytałam cicho.
- To? Magiczny pożar wywołany przez dziewczynę elfa, która podobno nie ma talentu magicznego. 
- Nie śmieszne - stwierdziłam.
- Dlatego się nie śmieję. Co się wydarzyło? - Zaczęłam mu wszystko opowiadać. Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. To one kazały mi mówić.
- Masz w sobie magię, którą bardzo trudno opanować - stwierdził w końcu. - musisz się nauczyć z niej korzystać, bo inaczej marny nasz los. 
- Jak mam to zrobić?
- Przede wszystkim musisz być spokojna. Magia nie może przejąć nad tobą kontroli. - wstał i postawił przede mną jakiś przedmiot. - Musisz ją zapalić przy pomocy magii. Wyobraź sobie, jak knot powoli się rozgrzewa a wosk zaczyna topnieć. Potem wyślij odrobinę magii w stronę świecy. Powiedz jak skończysz. Aha. Idź z tym na koniec sali, bo mam zajęcia. - machnął na mnie ręką. Zła udałam się na koniec sali. Postawiłam przed sobą świecę i skupiłam się na cieple. Przeszkadzały mi w tym jednak rozmowy wchodzących uczniów. 
- Siadajcie - powiedział swoim chłodnym tonem Elandiel - Dzisiaj zaczniemy od... - zaczął dość ciekawy wykład na temat magii leczniczej. Zerknęłam na swoje dłonie. Będę musiała się do kogoś zgłosić, bo wyglądały fatalnie. Skupiłam się na świecy. Za Chiny nie dało się jej zapalić. Nie potrafiłam znaleźć w sobie ani krzty tego, co czułam kilka godzin temu. Oparłam głowę na łokciu i zapatrzyłam się w okno. Trzask! Podskoczyłam jak oparzona. Elandiel uderzył w moją ławkę jakąś książką.
- Czy widzisz, żeby się paliła? - wskazał na świecę.
- Nieeee - odpowiedziałam powoli, nie wiedząc, czego się spodziewać.
- Więc dlaczego nie próbujesz?
- Bo nie umiem. 
- Jakoś w nocy umiałaś spalić cały swój pokój? - wypomniał mi. Wolałabym, by o tym nie wspominał.
- A teraz nie umiem - wyjaśniłam spokojnym głosem. Ponownie trzasnął podręcznikiem o ławkę
- Choć pokaż, że się starasz - mówił cały czas tym spokojnym tonem. Nie wytrzymałam i wybuchłam.
- Myślisz, że nie próbuję! - krzyknęłam i usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Tam, gdzie przed chwilą była szyba, wiała pustka. Zdumiona usiadłam ponownie na swoim miejscu i skupiłam się na świecy. Zapaliła się, kiedy tylko pomyślałam o ogniu. 
- Nie rozumiem - wyszeptałam. 
- Ja też. Widzimy się jutro o tej samej porze - wysyczał i wskazał na drzwi. Wyszłam nadal nie dowierzając. Po drodze na zajęcia z obrony i ataku wpadłam na nową uczennicę.
- Sorki. Jestem Sabine a ty? 

<Selene?>

Od Azar'a CD Sabine

Ruszyłem ku wyjściu z oranżerii. Myśląc co zrobić.
- Sabine rozumiesz, że będę musiał coś z tobą zrobić? - spytałem
- Tak. - powiedziała cicho
Podeszliśmy do pokoju nauczycielskiego. Gdy wszedłem zobaczyłem Elandiel'a.
- Witaj Elandielu.
- Azarze, czy nie myślisz, że czas na pierwszą lekcją magii? - spojrzał na dziewczynę chowającą się za mną
- Tak. Właśnie cię szukałem.
- Kiedy mamy zacząć?
- Za godzinę. Najpierw musi posprzątać swój pokój i łazienkę, oraz trochę na korytarzu.
- Zgoda. - odwrócił się do Sabine - A z tobą niedługo się widzę. Oczekujcie cię na zachodnim skrzydle, w sali 569.
- Dobrze. - powiedziała cicho
- Sabine proszę idź do swojego pokoju. - powiedziałem
Sabine i Elandiel ruszyli do wyjścia.

<Sabine?>

Od Sabine CD Jace'a

- O czym wtedy myślałaś! - Jace próbował przekrzyczeć całe zamieszanie.
- Spałam! - ogień buchnął silniejszym płomieniem. Czułam, że muszę się uspokoić. Wylałam wiadro wody i pobiegłam do oranżerii. Słyszałam za mną krzyki i przekleństwa Jace'a. Wbiegłam po schodach. Otoczył mnie wspaniały aromat kwiatów. Poczułam, że się rozluźniam. Zrobiłam parę głębokich wdechów po czym usiadłam na ławce i zaczęłam medytować. Przeszukałam swoją pamięć i natrafiłam na wspomnienie wspólnego wypadu nad jezioro. Czułam chłód wody, jak powoli się w niej zatracam. Potem przywołałam wspomnienie płonącego korytarza. Płomienie zaczęły przygasać aż znikły zupełnie. Otworzyłam oczy i zauważyłam przed sobą twarz Azara.
- Chyba musimy trochę pogadać.

<Azar?>

Od Jace'a CD Sabine

Pociągnąłem Sabine na dziedziniec.
- Jak to się stało?
- Co? Myślisz, że to moja wina?
- Ja to wiem. - wysyczałem idąc w stronę studni - Kto inny wyczarował zielsko w sali walk? Wydaje mi się, że ty. O czym myślałaś? - wyciągnąłem wiaderko i podałem je dziewczynie sięgając po następne - Nie rozumie jak można być takim głupkiem.
- Jace! - zawołała Clary zza Sabine
- Tutaj! - odkrzyknąłem
Po chwili przybiegła cała poparzona Clary.
- Na Anioła Clary!
Podbiegłem do niej i stelą narysowałem intrez na jej ramieniu. Po chwili była normalna.
- Dziękuje. Chodź nam pomóż.
- Jasne.
Całą trójką wbiegliśmy z wiadrami. Na korytarzu był istny chaos. Ahira stała tyłem do płomieni i próbowała je "zdmuchnąć". Colette w coś tam się zmieniła i też gasiła ogień. Jakaś nowa latała z mokrymi ścierkami. Azar biegał z szybkością wampira i ratował obrazy. Pan Via też coś robił jako zamazana plama. Elandiel biegał po pokojach. Jocy śpiewała uspokajającą piosenkę i pomagała nowej. Lea biegała po wiadra z wodą.
- Cholera! - wykrzyknąłem, a Clary rzuciła się do ściany i zaczęła rysować jakieś runy
- Nie działają! To nie jest normalny pożar! - krzyknęła Clary

<Sabine? Clary? Co dalej?>

poniedziałek, 30 września 2013

Od Sabine

Po pracy w bibliotece, cała obklejona kurzem, poczłapałam do swojego pokoju z tomikiem opowiadań w ręce. Przebrałam się w swoją ulubioną piżamę w krowy i padłam na łóżko. Przez chwilę czytałam wypożyczoną książkę i zasnęłam. Miałam dziwny sen... A może raczej wspomnienie? Śniłam o moim domu. To był dzień, w którym wszystko się zaczęło. Tego roku lato było wyjątkowo suche. Rozmawiałam razem z moją kumpelą wracając znad jeziora. Zobaczyłyśmy dym. Rzuciłam wszystko na ziemię i pobiegłam w stronę osady w lesie. A raczej jej resztek. Wszystko spłonęło. Bez wyjątku. Wbiegłam w sam środek płomieni liżących powoli mój dom. Nadal czułam gorąco ognia na mojej twarzy. Chwila. Gorąco? Otworzyłam oczy. W całym moim pokoju szalał ogień. Wyskoczyłam z łóżka i krztusząc się gęstym dymem wybiegłam na korytarz. Potknęłam się o dywan i runęłam z hukiem na podłogę. Wstałam, parząc sobie dłonie. Wypadłam z pokoju i zaczęłam się krztusić. 
- Pali się! - krzyczałam zachrypniętym głosem. Na raz z kilku pokoi zaczęły wychylać się głowy. Wszyscy zaczęli gasić płomienie. Odsunęłam się pod przeciwległą ścianę i spróbowałam uspokoić bijące serce. Ktoś mocnym ruchem postawił mnie na nogi. Spojrzałam w niebieskie oczy Jace'a.
- Musimy porozmawiać

<Jace?>
Ps. Jeśli miałaś jakiś inny pomysł czy coś, to się nie obrażę.

Od Collette CD Sabine

Byłam zła na Elandiela, miałam w tym czasie wolną godzinę, więc poszłam się zdrzemnąć, a tu kara. Miałam również pretensje do Sabine, ale jednak cała moja złość lądowała na znienawidzonym nauczycielu. Kiedy szłam do biblioteki, cały czas myślałam czy się nie wyrwać ale kiedy to postanowiłam byłam już w bibliotece. Po dość chłodnym powitaniu przez panią z biblioteki i wydaniu kilku poleceń, poszłam z wózkiem między regały i ułożyłam parę książek na półce, moją uwagę przyciąnęła pewna książka o tytule "Pomocy! Kim jestem? - Czyli wszystko o mojej mocy". Była to książka poświęcona wszystkim rasom i garunkom istot magicznych, w tym również mojej. Kiedy skończyłam pracę poszłam wypożyczyć książkę a później do mojego pokoju w akademiku by pogrążyć się w zgłębianiu wiedzy na temat mojej rasy.

Od Sabine CD Elandiel'a

Lea zerknęła na mnie z ukosa.
- Jak się czujesz? - zapytała. Od dłuższego czasu szłyśmy pustymi korytarzami.
- Bywało gorzej - wzruszyłam ramionami. Z jednej strony cieszyłam się, że nie mam zajęć z Elandielem. Z drugiej jednak nie byłam zbyt dobra w muzyce. W końcu dotarłyśmy do schodów na stryszek.
- Wejdź na górę. Jocy już chyba na ciebie czeka.
Zaczęłam wspinać się po schodach na górę. Moim oczą ukazał się mały, przytulnie urządzony pokój. Jednak wszędzie walały się nuty a fortepian stojący w kącie, uginał się pod ich ciężarem. Wyjrzała zza niego młoda kobieta. Mogła mieć max 20 lat.
- Wejdź. - zaprosiła mnie gestem do środka - Pewnie jesteś Sabine? - skinęłam głową - Jocy. Przed chwilą dowiedziałam się, że mamy razem spędzić godzinkę a potem przyjdzie po ciebie Azar. Musiałaś coś nieźle przeskrobać. Siadaj. - wskazała miejsce obok siebie. Podeszłam do niej i usiadłam. - Umiesz grać?
- Dawno temu grałam trochę. Ale prawie wszystko zapomniałam.
- To nie takie trudne - zaczęła grać jakąś skoczną melodię. Godzina minęła mi dość szybko. Dużo się dowiedziałam na temat muzyki i samej Jocy. Kiedy zaczynałam już powoli łapać jak można prosto zapisać melodię, w drzwiach pokazał się Azar.
- Chodź. Collette już czeka.
<Collette, jak wyglądała twoja lekcja i praca w bibliotece?>

Od Elandiel'a CD Sabine

- Za mną - powiedziałem do przestraszonej dziewczyny i ruszyłem w stronę Sali muzycznej - Przypomnisz mi do której klasy magii chodzisz?
- Nie rozumiem.
- Początkowej czy zawansowanej. - wytłumaczyłem dziewczynie - Np. z tobą jest problem, ponieważ potrafisz czarować, a nie potrafisz tego powstrzymać.
- Yhy...
- Ale dość tego tematu. Załatwimy to później. Teraz pójdziesz do Jocy. Ona uczy muzyki.
Przeszliśmy obok Ley, która mnie na chwile zatrzymała.
- Lea mogłabyś zaprowadzić Sabine do Jocy? Ja teraz nie mam czasu.
- Jasne.

<Sabine?>

niedziela, 29 września 2013

Od Sabine CD Elandiel'a

Nastała niezręczna cisza. Czułam na sobie wzrok obu nauczycieli. Zerknęłam na Collette. Również miała nietęgą minę.
- Przepraszam - wyszeptałam w końcu. Usłyszałam skrzypnięcie fotela. Uniosłam wzrok i napotkałam spojrzenie Azara.
- Przepraszam, nie zmienia faktu, że zerwałyście się z lekcji. Po pannie Mysthic mogłem się tego spodziewać - rzucił jej wymowne spojrzenie - Obie musicie nauczyć się panować nad swoimi mocami. Ale nie dam rady z wami dwoma. Któraś więc przez pewien czas i okazjonalnie będzie musoała mieć lekcje z Elandielem - przeszedł mnie dreszcz. Spojrzałam na Collette. Widziałam strach na jej twarzy. Najwyraźniej ten nauczyciel nie cieszył się sławą. Nadal czułam jego zimną dłoń na swoim ramieniu.
- Ja mogę... - urwałam w pół zdania, ale i tak było już wiadome, o co chodzi.
- Dobrze - skinął głową Azar - obie jednak pomożecie mi w bibliotece po lekcjach. Elandielu, idż ze swoją uczennicą na lekcje. - ruszyłam w stronę wyjścia - Jeszcze jeden taki wybryk i zostaniecie zawieszone - powiedział jeszcze na odchodnym i zamknęły się za nami drzwi

< co planujesz teraz, Elandielu? >

Od Elandiela CD Sabine

Prowadziłem dwie dziewczyny korytarzem do klasy Azara.
- Gdzie nasz pan prowadzi? - powiedziała panna Newy
- Do jednej z klas.
Po chwili nareszcie podeszliśmy do drzwi pokoju nauczycielskiego. Wszedliśmy do środka. Azar siedział na fotelu czytając Sonety.
- Azar. - powiedziałem niepewnie, dziewczyny musiały to wyczuć bo zachichotał - Cisza.
- Hm...
- Panna Newy i panna Mythics wytłumaczą ci wszystko.
- Słucham. - westchnął i odłożył książkę

<Sabine? Colette?>

Od Sabine CD Colette

Wbiegłam po schodach do oranżerii. Wciągnęłam do płuc przesycone zapachem kwiatów powietrze. Powinnam teraz iść na zajęcia z magii zaawansowanej, ale jakoś mi się nie śpieszy. Usiadłam na ławce i zaczęłam głaskać znajdującego się na niej kota.
- Wiesz kotku, coś się ze mną dzieje... Na zajęciach i w ogóle, no i teraz muszę chodzić na te zajęcia, ale i tak ty nic nie rozumiesz.
Nagle stało się coś niezwykłego. Kot zamienił się w dziewczynę!
- Tylko bez takich! - krzyknęła na mnie - Co ty sobie myślisz? To, że jestem pół-kotem, nie znaczy, że nic nie rozumiem! - wyglądała na zdziwioną. Ja pewnie nie wyglądałam lepiej.
- Ja... nie wiedziałam... Że ty... - próbowałam coś skleić, ale język odmawiał mi posłuszeństwa.
- Że jestem zmiennokształtna? Nie martw się, wiele ludzi tego nie wie.
- Byłaś słodkim kotem - uśmiechnęłam się żartobiwie i poczułam czyjąś zimną dłoń na moim ramieniu. Oczy dziewczyny zrobiły się wielkie jak spodki. Przez to całe zamieszanie, nie zauważyłam, jak ktoś do mnie podchodzi. Odwróciłam się i ujrzałam te straszne oczy.
- Proszę, proszę... Kogo my tu mamy - pokręcił głową Elandiel - nie przyszłaś na zajęcia zwrócił się do mnie.
- Ja...
- Nie obchodzi mnie to! - Krzyknął tak głośno, że było go pewnie słychać w promieniu wielu kilometrów od Instytutu. - Zwracam się także do Pani, pannno Mysthic. Obie pójdziecie ze mną - chwycił mnie za ramię i mocno szarpnął
 
 < Co teraz Collette? >



Od Collette CD Sabine


Siedziałam jak codzień w oranżerii zwinięta w klębek, gdy nagle usłyszałam jak ktoś biegnie. Była to Sabine jedna z nowych uczennic, usiadła obok mnie (byłam wtedy kotem) i zaczęła mnie głaskać, nie podobało mi się to, ale chciałam wiedzieć co się stało.
- Wiesz kotku, coś soę ze mną dzieje, nie wiem.... Na zajęciach i wogóle, no i teraz muszę chodzić na te zajęcia, ale i tak ty nic nie rozumiesz.
Miałam dość, to że jestem zwierzęciem nie znaczy że nic nie rozumiem, zmieniłam się w człowieka i powiedziałam:
- Tylko bez takich! Co ty sobie myślisz? To że jestem pół-kotem nie znaczy że nic nie rozumiem! - dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona, ja byłam również zaskoczona tym że udało mi się z siebie coś takiego wydusić.
- Ja.... Nie wiedziałam... Że ty.... - wydukała
- Że jestem zmiennokształtna? Nie martw się wiele ludzi tego nie wie.
<Sabine, jak to wyglądało z Twojej perspektywy?>

Od Sabine CD Jace'a


- Powiesz mi? - zwróciła sie do mnie jakaś nowa dziewczyna.
- Ale, że co ? - spytałam zdezorientowana.
- Co się stało ? Tutaj.
- Właśnie, wszyscy jesteśmy ciekawi. - Zza jej pleców wyjrzał Jace.
- Dajcie jej spokój - obroniła mnie Ahi, widząc moją minę - Nie widzicie, że jest zmęczona. - podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem. Usiadłam na ziemi, na trzęsących się nogach.
- Później wam powiem - wyszeptałam i ukryłam twarz w dłoniach. Musiałam sobie wszystko poukładać. Lekcja się skończyła. Wstałam z ziemi i zaczekałam na resztę.
- To opowiadaj - nalegała dalej dziewczyna.
- Poszłam do gabinetu dyrektora. Było dość dużo krzyku o używanie magii na zajęciach. Po tym, jak powiedziałam, że nie umiem czarować, że nie mam talentu magicznego, wezwali jakiegoś elfa, Elandiela. - znajomi spojrzeli po sobie z niepokojem - szeptali coś między sobą. I... - zachłysnęłam się - Miał takie dziwne oczy. Miał sprawdzić coś w mojej głowie. To było straszne - teraz zalały mnie stare wspomnienia. Mała ja w wiosce, trochę większa, ucząca się strzelania z łuku, czego nadal nie opanowałam. Potem pożar i ucieczka.
- Sabine, Sabine - ktoś potrząsał moim ramieniem. Otworzyłam oczy. Leżałam na ziemi. Nade mną stała Ahira i Jace. - Teraz muszę chodzić na jakieś zajęcia z zaawansowanej magii, by ją okiełznać. Ale ja nie chcę. - potrząsnęłam głową i wstałam. Dziewczyna, która wcześniej tak się o wszystko dopytywała, przytuliła mnie. Uderzył mnie zapach jej szamponu do włosów.
- Muszę iść - powiedziałam i pobiegłam korytarzem w stronę oranżerii.
 
 <ktokolwiek?>

Od Jace'a CD Collette/Sabine

- Niezły. - mruknąłem - Idziemy na chwile do pokoju Clary.
- Zobaczymy się później. - dodała
I tak poszliśmy do jej pokoju. Ja siadłem na fotelu, a Clary buszowała po szafkach i szafie
- Mam! - zawołała wyciągając 2 serafickie noże - Możemy iść.
Poszliśmy do sali walki.
- Jace ja za chwile do ciebie dołączę.
- Jasne.
Weszłem do sali. Zaraz za Ahirą i tą nową. Tam dowiedziałem się, że będe ćwiczył z Ahirą
- No super... - mruknąłem i powaliłem ją na ziemie nagle uderzył mnie mocny zapach ziół - Co to ma być?
Lea stała po kolana w ziołach ze zdziwioną miną
- Ja.. - zaczeła Sabine, ale po chwili zamilkła
- Pójdziesz do dyrektora - oświadczyła surowo Lea, głosem nie znoszącym sprzeciwu. Nowa poczłapała za nią
- Co to było?
- Nie wiem?
- Dobra walczymy dalej? Dam ci fory.
- Dobra. - wzruszyłam ramionami - Ale i tak mam przewagę.
- No? Ciekawy jestem jaki aniołku.
- Np. ja potrafie latać  i jestem szybka.
- A ja potrafie walczyć, wysoko skakać, jestem szybki i silny i mam runy.
- Już jestem! - zawołała Clary
- No wreszcie! - powiedziałem - Nie wiesz co cię omineło!
- Co mnie omineło?
- Sama nie wiem... - odpoiedziała wchodząc Sabine za nią szła Lea
- Powiesz mi? - zwróciła sie do nowej

<Sabine? Ahira? Clary?>

Od Sabine CD. Ahiry


Przez kilka chwil stałam jak głupia i wpatrywałam się jak głupia w unoszącą się kilka metrów nad ziemią Ahirę
- Co się stało? - spytała zdezorientowana dziwczyna. Zabrakło mi języka w gębie.
- Ty latasz - wydukałam w końcu. Dziewczyna zaśmiała si serdecznie i wylądowała z gracją na ziemi.
- Jestem Ahira. Ale przyjaciele mówią mi Ahi - mrugneła do mnie porozumiewawczo.
- Sabine.
- Wiem - uśmiechnęła się - Widziałam cię podczas szermierki. Tylko przez chwilę - dopowiedziała szybko.
- Może drogie przekupy przestaną gadać, tylko się pośpieszą - postać chłopaka wyszła z cienia prawie bezszelestnie. Miał krótkie, opadające na kark, blond włosy. Zmierzył mnie lodowo zimnym wzrokiem swoich niebieskich oczu. Na jego szyji i ramionach widniały czarne, zawiłe tatuaże. - bo jeszcze się spóźnicie. To ta nowa? - spytał przechodząc koło Ahi i nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.
- Yhy - skinęła głową i ruszyła dalej ciemnym korytarzem. - Idziesz Sabi? - spytała, zdrabniając moje imię. Ruszyłam za nią biegiem. Obie wpadłyśmy do sali Walki.
- Miło, że dołączyłyście - przywitała się z nami młoda elfka, stojąca na środku maty elfka. Czarne włosy związała w koński ogon, przez plecy miała przewieszony łuk i kołczan. - Sabine? Prawda? - skinęłam głową i dostrzegłam błysk białych zębów chłopaka z korytarza, który jak się dowiedziałam od Ahi, miał na imię Jace. - Poćwiczysz ze mną. Jace z Ahirą. Do pracy - uśmiechnęła się i od razu zaatakowała. Uskoczyłam w bok i przeturlałam się kawałek dalej. Walczyłyśmy jescze chwilę, robiąc krótkie przerwy by omówić moje błędy. Zaczęłyśmy walczyć ponownie i zaraz po tym, zostałam boleśnie uderzona w ramię. Cała moja ręka eksplodowała bólem. Jednocześnie w moje nozdrza uderzył zapach świerzych ziół. Otworzyłam wcześniej kurczowo zaciśnięte powieki i ujrzałam coś niezwykłego. Nauczycielka stała po kolana w świerzych ziołach ze zdziwioną miną.
- Ja... - zaczęłam, ale zaraz zamknęłam usta.
- Pójdziesz do dyrektora - oświadczyła surowo elfka, głosem nie znoszącym sprzeciwu. Zwiesiłam głowę i poczłapałam za nią
<Ahi?, Jace? Co się później działo?>

piątek, 27 września 2013

Od Ahiry CD Sabine

- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się - Jesteś nowa?
- Tak. Do, której klasy chodzisz?
- Walki. A ty?
- Obrony i ataku.
- Jaką masz teraz lekcję? - spytałam
- Eee... - spojrzała na kartkę - Walka...
- Ja też. Chodź. - powiedziałam i ruszyłam szybko w stronę zachodniego skrzydła
- Zaczekaj! - krzyknęła
Obróciłam się przodem i wzleciałam, żeby na nikogo nie wpaść
- Coś się stało?

<Sabine?>

czwartek, 26 września 2013

Od Sabine

-Znowu się lenisz - upomniał mnie Pan Vael. Od rana męczył mnie z szermierką. Z trudem utrzymywał floret w ręce. Ćwiczyliśmy od godziny a on się nawet nie zasapał. Nic!
- Nie daję już rady - wysapałam i zaatakowałam po raz ostatni. W odpowiedzi zostałam zasypana gradem ataków. Wytrącił mi broń w ręki i przyłożył czubek swojej do mojej piersi.
- Trup - uśmiechnął się smutno i opuścił ostrze ku ziemi. - Myślałem, że będzie gorzej. Ale nie jest tak źle. - zapisał coś w swoim notatniku. Stałam jak słup soli. Zerknął na mnie spod brwi. - no co czekasz?
- Myślałam...
- To nie myśl. Idź się odświeżyć i leć na dalsze zajęcia. - zanim skończył, wybiegłam z sali i z wdziękiem słonia wpadłam pod prysznic. Obmyłam się ciepłą wodą i pozwoliłam by spływała mi swobodnie po twarzy. Od momentu, kiedy odkryłam instytut minęły 3 dni. Zaczynałam się tu czuć jak w domu, choć jeszcze nikogo za dobrze nie znałam. W oczy rzuciła mi się dziewczyna-anioł. Skręciłam kurki tak, że ciekła tylko cienka stróżka wody. Ubrałam się i wyszłam na puste korytarze. Wyciągnęłam z kieszeni pomięty plan zajęć. Nagle na kogoś wpadłam.
- Przepraszam, nie chciałam - podniosłam wzrok i zauważyłam dziewczynę-anioła.
<Ahi?>

Od Collette CD Clary

- To już po szkole powłóczyć się nie można?
- No dobra, już spokój - powiedział Jace - co wy na to żebyśmy poszli na jakąś przekąskę, jeśli wiecie co mam na myśli
- Nie, ja podziękuję idę do oranżerii porysować
- Ooo... A co rysujesz?-powiedziała Clary
- Ogólnie się - zaśmiałam się
- To nie będziemy ci przeszkadzać - powiedział Jace przytulił do siebie Clary i poszli
- Na razie - powiedziałam i poszłam do oranżerii na skróty, czyli jak to ja oczywiście po dachu. W drodze myślałam o parze, którą spotkałam. Są szczęśliwi i tego samego gatunku, a ja? No nic, jakoś to przetrwam...
Kiedy szłam postanowiłam że będzie szybciej kiedy polecę, więc spróbowałam zmienić się w kanarka, albo wróbelka, ale jak to ja oczywiście coś pomieszałam i zmieniłam się w orła. Musiałam wywołać w klasach niezłe zamieszanie, ale no nic. Kiedy dotarłam do oranżerii, okazało się że jakaś klasa ma lekcję więc postanowiłam się trochę zabawić. Zmieniłam się w lwa i zaryczałam, wszyscy się zaczęli śmiać, więc szybko zmieniłam się w kota i poszłam spać w szklarni. Kiedy się obudziłam i wyszłam z oranżerii zobaczyłam na korytarzu Clarę i Jace`a, więc postanowiłam ich trochę nastraszyć. Schowałam się pod stołem, na którym stał wazon i wybiegłam na powitanie wtedy zmieniłam się w lwa i ryknęłam, znowu zmiana w człowieka i już jestem:
- I jak wam się podobała sztuczka?
<Clary, Jace?>

wtorek, 24 września 2013

Od Clary CD Jace'a

Cmoknęłam go w policzek.
- Chodź. - szepnęłam mu do ucha - Czy to Church? - stanęłam
- Nie wydaje mi się.
- Kici kici!
- Clary... przestań i tak nie zrozumie.
- Miał... - zamiauczał gniewnie i zeskoczył z ławki
Jace obrócił mnie przodem do siebie.
- Rozumiem. - powiedział ktoś, pisnęłam
- Co tu robisz? - spytał Jace
- A wy?
- Jestem Clary - podałam jej rękę - A to Jace.
- Collette.
- Czemu nie jesteś na lekcji?
- A wy?
- Zaczynamy trochę później, a poza tym teraz tu mamy lekcje. Kontakt z przyrodą. Wieć dlaczego nie jesteś na lekcji? - spytałam wtulając się w Jace'a

<Collette? Jace?>

poniedziałek, 23 września 2013

Od Collette

Na lekcji eliksirów zawsze jest nudno, tylko teoria od dwóch lat. Co za cymbał wymyślił, że na eliksirach musi być....
-SKUP SIĘ! - krzyknął nauczyciel, wybudzając mnie z zamyśleń - to nie czas na rozmyślania.
- Dobrze przepraszam - powiedziałam skruszona, wracając do swoich rozmyślań, zaczęłam myśleć o Jocey`m, chłopaku, który mi się podobał. Był on wilkołakiem, więc w sumie byliśmy podobni. Jednak miał pewną wadę, był WILKOŁAKIEM. Ja jestem po części kotem, po część wszystkim, a po części człowiekiem, a on wilko-człowiekiem, a jak to myślą ludzie kot i pies to nie za dobre połączenie. 
-COLLETTE! Do dyrektora! - znowu krzyknął nauczyciel, bez gadania zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Jednak nie zmierzałam do gabinetu, lecz do oranżerii. Lubiłam to miejsce, nikt tu nie przychodził, i było tu cicho i spokojnie. Zmieniłam się w kota i pogrążyłam w miły sen.

piątek, 20 września 2013

Od Jace'a

- Serio? - spytała Clary na korytarzu
- Tak. - odpowiedziałem
- Chodź. Nie możemy się spóźnić na lekcje. - zobaczyłem błysk w jej oku
- Mamy jeszcze pięć minut.
- A co według ciebie możemy robić?
- Nie powinnaś o to pytać. - pocałowałem ją
- Co robicie? - spytał ktoś. Odskoczyliśmy od siebie
- Nie widać? - spytałem - Idziemy na lekcje. - pociągnąłem Clary w stronę oranżerii
Podeszliśmy do stołu.
- Wiesz co najbardziej lubię w tych lekcjach? - spytałem
- Nie.
- To, że z łatwością można się schować. - pociągnąłem ją w stronę ławeczki zakrytej krzakami - I nie będą nam przeszkadzać.
Podeszła do mnie.

<Clary?>

Od Ley

Siedziałam w pokoju nauczycielskim czytając książkę. Po chwili bezszelestnie Azar wszedł do pokoju i podszedł do mnie.
- Lea. - powiedział zamyślony nie wiedząc czy nie dostanie książką w łeb
- Hm...?
- Czas na lekcje.
- I kto to mówi. Uczniowie są tu codziennie bo się zaczytasz. - powiedziałam wstając i ruszyłam na Zachodnie skrzydło - Ty też mógłbyś iść na lekcje. I... - przerwałam bo usłyszałam przeciągłe wycie - Azar... co to ma być?
- Nie mam pojęcia. Odszukaj wszystkich uczniów.

<C.D.N może...>